14 września 2013

Rozdział V - Za smolistymi strąkami

Słońce zaglądało do sypialni najmłodszych Krukonek. Rozświetlało bladoniebieską tapetę kontrastującą z ciemną posadzką pokrytą puszystymi dywanikami. Pomieszczenie było naprawdę przytulne. Po obu stronach okna stały pojedyncze łóżka, które jeszcze kilkanaście godzin temu były równo zasłane jedwabną pościelą. Przy każdym z nich, na stoliku nocnym w eleganckich świecznikach przechylały się wypalone do połowy świeczki, które bardzo się przydały przy wczorajszych nocnych rozmowach w gronie nowo zapoznanych koleżanek.  Zaś naprzeciwko wejścia do dormitorium miała swoje miejsce magiczna szafa. Dziewczyny przez długi czas zastanawiały się, kto mógł wymyślić tak niesamowite zaklęcie. Komoda pomieściła w sobie wszystkie rzeczy pierwszoklasistek i to w taki sposób, że kiedy ją otwierały, każda widziała tylko swoje równo poukładane ubrania i inne skarby. Jakby kilka szaf w jednej.
Nika niechętnie przebudziła się po jakże krótkiej nocy. Niestety, ale pora wstawać. Wypełzła (i to dosłownie) ze swojego nowego łóżka. Ociągając się niemiłosiernie, doprowadziła się do ładu. Nałożyła czarne szaty z herbem Ravenclawu i zeszła do pokoju wspólnego. Było to obszerne pomieszczenie. Posadzka wysłana granatowym dywanem upstrzonym w złote gwiazdki. Podobny był sufit, który imitował, choć nie tak idealnie jak w wielkiej sali, gwieździste niebo. Przy ścianach stały na baczność regały po brzegi wypełnione najróżniejszymi księgami. A między nimi ukrywały się okna w stylu gotyckim. Dla kogoś postronnego pokój mógłby się wydawać przytłaczającym, ale w rzeczywistości był tak samo przytulny, jak dormitorium. I dodatkowo był bardzo funkcjonalny. W końcu to książki w dużej mierze wypełniały przestrzeń.
Kiedy reszta nowych koleżanek Niki przygotowała się na pierwszy dzień lekcji, w piątkę udały się na śniadanie. Nika miała nadzieję, że znajdzie tam gdzieś Hermionę. Od wczorajszej ceremonii przydziału nie miały okazji pogadać. A rozmowa na pewno im się przyda w zaistniałej sytuacji. Panna Snape już postanowiła, że tak tego nie zostawi. Przyjaciółki nie mogą być rozdzielone. I dzisiaj ma zamiar namówić Mionę, by razem przekonały o swojej racji dyrektora. A on już im pomoże.
         Niestety młoda Krukonka nie znalazła swojej przyjaciółki w wielkiej sali. Najprawdopodobniej musiały się minąć. Jednak Nika nie była zbyt spokojna. Denerwowała się, że teraz straci swoją przyjaciółkę. A wiedziała, że drugiej takiej nie znajdzie. Żadne z nowych koleżanek nie wydawały się na pierwszy rzut oka tak fajne, jak Hermiona. Amanda była strasznie zadufana w sobie. Uważała, że jest wyjątkowa, ponieważ ma sławnego dziadka. Ta blondynka to wnuczka różdżkarza z Pokątnej, pana Ollivandera. Kolejna jedenastolatka, która przedstawiła się Nice to Lisa Turpin. Raczej nieśmiała szatynka, która nie może pogodzić się z faktem, że przez cały rok szkolny musi przebywać w Hogwarcie. Jest jeszcze Padma Patil, której siostra bliźniaczka dostała się do Gryffindoru. Może chociaż z nią Nika znajdzie wspólny język. W końcu obie zostały pozbawione swoich najbliższych osób w nowym otoczeniu. Z czwórką dziewczyn dormitorium dzieliła jeszcze jedna rówieśniczka. Niestety okazała się bardzo małomówna. Właściwie od wczorajszego wieczoru nie odezwała się ani słowem. Nawet się nie przedstawiła, a jedenastolatki wolały jej dłużej nie zadręczać pytaniami. Zostawiły ją samej sobie, co raczej nie wpłynęło negatywnie na jej samopoczucie.
          Po śniadaniu brunetka ze spuszczoną głową udała się prędko do sowiarni. Przed pierwszą lekcją chciała jeszcze wysłać list do rodziców. Wbiegła kamiennymi schodami do wieży, w której królowały sowy. Gnieździły się w najróżniejszych kątach. Większość z nich spała. Jednak co chwilę grono ptaków nocy powiększało się. Bowiem do sowiarni przylatywały nowe sowy z wiadomościami.   W tłumie ptaków Nika odnalazła swoją sówkę – Dubi. Pogłaskała ją na powitanie, poczym jeszcze raz przeczytała swoją wiadomość:

Drogi Tato,
W szkole bardzo mi się podoba. Dostałam się do Ravenclawu. Powiedz mamie, na pewno się ucieszy. Jednak żałuję, że nie jestem razem z Hermioną. Ona od wczoraj jest dumną Gryfonką. Niestety Tiara Przydziału nie zawsze działa według naszej myśli. W ogóle bardzo dziwna była ceremonia przydziału. Ten stary kapelusz mówił coś o tobie, że byłeś w Slytherinie i wspomniał o kimś jeszcze… Niby jeszcze jakiś Snape był w Slytherinie. Wiesz coś na ten temat?
Twoja córka, Nika

                Dziewczynka przywiązała liścik do nóżki sowy i wypuściła ją na zewnątrz.
                — Ładna sowa.
                Nika gwałtownie odwróciła się na te słowa. Kiedy wchodziła do sowiarni nikogo tam nie było. I nie zauważyła, by ktoś wchodził, kiedy czytała list. Nieźle się wystraszyła. Pierwszy dzień w szkole, a już taki stres.
                — Cześć – zza rogu wyłoniła się ta małomówna współlokatorka Niki.
                — Przestraszyłaś mnie. – Przywitała ją z wyrzutem panna Snape.
                — Przepraszam, nie chciałam. Jestem Lavena. – Wyciągnęła w stronę Niki dłoń.
               — Nika – czarnowłosa nie zaszczyciła rówieśniczki uściskiem dłoni — ale to chyba już wiesz, bo się wczoraj przedstawiałyśmy wszystkie w dormitorium. Tylko ty nie raczyłaś się odezwać ani słowem. Chyba, że byłaś wówczas w innym świecie. A właściwie to dlaczego nie jesteś na lekcji? – Dokończyła z wyższością w głosie.
               — Wylałam na swój plan lekcji kakao i nie wiem, gdzie powinnam się udać. Widziałam ciebie, jak wspinasz się po schodach, więc pomyślałam, że może ty wiesz, gdzie mamy pierwszą lekcję.
             — Na pewno nie tutaj, więc niepotrzebnie traciłaś energię wchodząc schodami na samą górę. A edukację w Hogwarcie zaczynamy od zielarstwa na błoniach.
             Nika zarzuciła swoją torbę na ramię i nie oglądając się na nową znajomą wyszła z sowiarni. Szybkim krokiem udała się do cieplarni numer 5, gdzie miały odbywać się zajęcia. Lavena ruszyła za nią.
                Zielarstwa nauczała pani Sprout, opiekunka Hufflepuffu. Bardzo miła kobiecina, ale przedmiot, którego nauczała, wydawał się trochę nudny. Nika nigdy nie interesowała się roślinkami. Nawet nie przypuszczała, że czegoś takiego uczą w Hogwarcie. Przecież to nie ma nic wspólnego z magią. Za to następna lekcja, transmutacja bardziej przypadła Nice do gustu. Nie tylko dlatego, że perspektywa, iż w przyszłości dziewczyna będzie potrafiła zamienić stół w łóżko, była bardzo kusząca. Ale tę lekcję Krukoni mieli razem z Gryfonami. Nareszcie Nika mogła porozmawiać z Hermioną.
                — Tak mi przykro, że nie jesteśmy w jednym domu – prawie ze łzami w oczach czarnowłosa przywitała swoją przyjaciółkę.
                — Brakuje mi ciebie, wiesz. Szukałam cię wczoraj wieczorem, po kolacji. Nigdzie nie mogłam cię znaleźć. No i dzisiaj na śniadaniu też ciebie nie widziałam.
                — Wczoraj byłam zmęczona, więc już nigdzie nie wychodziłam z wieży. A dzisiaj też ciebie szukałam. Na szczęście teraz możemy już pogadać.
                — Panno Snape – nad rozgadanymi uczennicami stanęła profesor McGonagall. – Myli się pani. Teraz nie możecie sobie pogadać, gdyż jest lekcja i powinnyście słuchać, by potem na egzaminie nie było żadnych wątpliwości.
                Skruszone przyjaciółki przeprosiły nauczycielkę i do końca lekcji już się do siebie nie odezwały. Dopiero po dzwonku ustaliły, że spotkają się po obiedzie w sali wejściowej.
                — Dlaczego nie powiedziałaś mi, że ten Malfoy to taki idiota? Bo przecież go znacz, no nie? – Herma wyrzucała z siebie złość jaką zdążyła skumulować na historii magii ze Ślizgonami.
                — Jakoś nie było okazji. Poza tym na takich idiotów szkoda słów.
                Dziewczyny opowiedziały sobie o własnych wrażeniach z pierwszego dnia w szkole. Poza tym ustaliły plan spotkań. Nika już się nie martwiła, że straci przyjaciółkę. Hermiona uświadomiła jej, że na nią zawsze może liczyć. A inne domy nie stanowią żadnej przeszkody w kontynuowaniu tej długoletniej przyjaźni między sąsiadkami.
 
~~*~~

Sowia poczta. Uczniowie z niecierpliwością wyczekują listów. Niestety nie każdy coś otrzymał. Nice było bardzo przykro, kiedy Dubi nie przyleciała. Myślała, że ojciec szybko odpowie na jej wiadomość i rozwieje jej wątpliwości. Niestety jedenastolatka musi jeszcze trochę poczekać. Zastanawiała się, czy nie powinna napisać do mamy. Ta na pewno by jej szybko odpisała. Tylko, czy ona coś wie na temat dwóch Snape’ów. Może lepiej jej nie niepokoić.
— Przepraszam – czarnowłosą delikatnie szturchnęła Lavena i nieśmiało zapytała – gdzie mamy pierwszą lekcję?
— Co? – Nika odwróciła się do koleżanki i spojrzała na nią takim wzrokiem, że ta postanowiła już więcej się nie odzywać, tylko czekała, aż ktoś się ruszy i skieruje w stronę klasy, w której będą odbywać się zajęcia.
— Padma, idziemy?
Tak jak podejrzewała panna Snape, najlepiej dogadywała się z Padmą. Wczoraj razem siadały w ławce, wieczorem pomagały sobie w odrabianiu lekcji i dzisiaj usiadły obok siebie przy śniadaniu. Dobrze im się rozmawiało. Obie były w podobnej sytuacji, więc wiedziały jak czuje się ta druga. Nika nawet zaczęła się zastanawiać, czy nie zapoznać swojej nowej koleżanki z Mioną. Na pewno by się polubiły.
Krukonki zabrały ze sobą ciasteczka czekoladowe na drogę i udały się na historię magii. W międzyczasie żywo dyskutowały. Nie zauważyły przez to, że mają ogon. Podążała za nimi ta mała Lavena.
W końcu, przed eliksirami, Nika się zdenerwowała. Chciały spokojnie sobie z Padmą porozmawiać, a za nimi wciąż się ciągnęła małomówna szatynka z warkoczykami.
— Czego ty ode mnie chcesz? – Zapytała ze złością w głosie.
— Ja… — jedenastolatka zaczęła się jąkać. – Ja tylko szłam na lekcję.
— To dziwne, że akurat w tym samym momencie, co ja. – Nika była naprawdę wściekła.
— Bo ja nie mam planu… — nie zdążyła dokończyć, bo Snape jej przerwała:
— To idź do Flitwicka, a nie myśl, że pożyczę ci swój!
 — Nika – uspokajała ją Padma – daj spokój. Po co się denerwować?
— Wkurza mnie. Łazi za nami i podsłuchuje.
— A co my tu mamy za kłótnię? — Nad trójką dziewczyn stanął przerażający mężczyzna w czarnych powłóczystych szatach. Włosy miał w kolorze smoły. Błyszczały się od łoju, jaki zdążył się na nich osadzić od ostatniego mycia. O ile w ogóle kiedyś takowe było. Okalały one szarą twarz, która kontrastowała z czarnymi oczami. – Do klasy! – Rozkazał, a dziewczyny posłusznie wślizgnęły się do sali. – To się tyczy wszystkich – zaznaczył, kiedy część uczniów przyglądała się całej sytuacji z boku.
Nauczyciel, ciągnąc po posadzce swoją szatę przeszedł na sam przód. W międzyczasie zdążył jednym machnięciem różdżki pozamykać wszystkie okiennice. W pomieszczeniu zrobiło się ciemno. Poza tym pachniało stęchlizną. Było nieprzyjemnie. A profesor, swoją osobą wcale nie zamierzał tego zmieniać.
— Nazywam się Severus Snape – co? Snape? Nika otworzyła szeroko oczy. Hermiona i Padma spojrzały na nią pytająco. – Będę was nauczał sztuki przyrządzania eliksirów. – Ciągnął dalej. — Jest to bardzo trudne, więc lepiej nie przerywajcie mi, kiedy mówię. Ani teraz, ani nigdy. Chyba, że chcecie stąd wylecieć.  – Wszyscy byli cicho. Nikt się nie odważył choćby ruszyć głową. – Wielu z was pewnie uważa, że ów przedmiot nie ma nic wspólnego z magią, bo nie wymachujemy tutaj różdżkami. Ale to nie znaczy, iż macie go olewać. Nie oczekuję od was, że docenicie piękno zawarte we wszystkich przygotowywanych tutaj wywarach. Jednak mam nadzieję, iż nie okażecie się kompletnymi idiotami, jakich do tej pory musiałem uczyć. – Większość uczniów otworzyła usta ze zdziwienia, za co od razu dostali naganę. – Zamknąć te pyski! – Już nikt nie podniósł wzroku znad ławki.
Profesor podszedł do katedry. Przerzucił kilka papierów. Do ręki wziął zwój z listą obecności i zaczął czytać. Wyczytywani musieli wstać, co robili z niechęcią. Zatrzymał się na chwilę przy Harrym Potterze:
— Potter, Harry. Ach, tak. Chłopiec, Który Przeżył – spojrzał na Harry’ego czarnymi oczami, w których dało się wyczuć chłód i przeszedł do kolejnego nazwiska.
— Snape… — znów się zatrzymał. Nawet nie przeczytał imienia. Teraz to skierował swój wzrok na Nikę. Nie było to przyjemne. Tym bardziej, że cała sala lustrowała dziewczynę jedenastoletnimi ślepiami. – Nika – dokończył, a dziewczyna wstała i spojrzała mu prosto w oczy. Miał takie same, jak jej ojciec. Pomyślała sobie, o tym co mówiła Tiara i chwilowo odpłynęła, czym jeszcze bardziej zezłościła nauczyciela. – Siadaj Snape, chyba że oczekujesz specjalnego zaproszenia? – Usiadła i przez resztę lekcji siedziała cicho, jak mysz pod miotłą. 
                Po dwóch godzinach siedzenia z głową w książce, na dodatek w zimnych lochach, uczniowie wyszli na błonia. Było ciepło, aczkolwiek panowała już jesienna atmosfera. Nika wraz z Padmą i Hermioną usiadły pod jednym ze starych drzew. Właśnie miały się zabrać za pracę domową z eliksirów, ale dołączyli do nich chłopcy z Gryffindoru. Harry i Ron. I wtedy padło to pytanie, którego Nika obawiała się najbardziej.

                — Nika? Ten Snape, to twoja rodzina?

***
Dedykacja: Ann Dreamy, w ramach przeprosin, że jeszcze nie przeczytałam u Ciebie rozdziału, a przecież dzisiaj miał się pojawić następny. Wybacz. 

I właśnie pojawił się pierwszy rozdział w tym roku szkolnym. Jak Wam się podoba? Wiem, że niektórzy zastanawiali się, jak zareagował Severus, kiedy usłyszał nazwisko Niki na ceremonii przydziału, ale postanowiłam tego nie ujawniać. Możecie się jedynie domyślać. Za to macie Seva w roli nauczyciela :)
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu. 

11 komentarzy:

  1. No Snape musiał pewnie długo myśleć o tej całej sytuacji, bo na lekcji nie okazywał zbytniego zaskoczenia. Przynajmniej tak mi się wydaje.
    Myślę, że Nika nie powinna prosić o przeniesienie się do Gryffindoru. Myślę, że Tiara wiedziała co robi, Ravenclaw to jej przeznaczenie. I moim zdaniem Hermiona robi dobrze, że nie namawia przyjaciółki do przeniesienia.
    Nie podoba mi się zachowanie Niki w stosunku do tej małomównej koleżanki. Oj źle, Nika, źle.
    Puchonka ;>

    U mnie nowy rozdział (klik)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ravenclaw = Przeznaczenia. Ty zawsze trafiasz w samo sedno :) Mnie również się wydaje, że Nika jednak powinna zostać w Ravenclawie.
      Postawa, jaką Nika okazuje wobec Laveny, pokazuje, że nikt nie jest idealny i mimo wszystko panna Snape ma trudności by odnaleźć się w nowej roli.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Oj uwierz mi, nie zawsze. Czasem na szczęście, czasem niestety...
      Dobrze pokazujesz słabszą stronę Niki. Zastanawiam się czy jest czymś umotywowana... Szczególnie zwróciłam uwagę na to zachowanie uwagę. No cóż, mam swoje powody ;_;
      Brakuje jej przyjaciółki po prostu. Ale i tak uważam, że ich przyjaźń przetrwa. No chyba, że będziesz chciała poprowadzić historię Hermiony jak w książce - bez Niki.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. jest cudny ale w lochach nie ma okien. kocham Tw opowiadanie! a jak tam wiersz???
    Romilda Asteria Ellid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Hogwarcie wszystko jest możliwe. Nawet okna w lochach :D
      A co do wiersza, na razie stoję w miejscu. Brak weny.

      Usuń
  3. tak, zgadzam się z Julą. nawet współczuję tej Lavenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. a i nie za bardzo rozumiem tytuł, chć mnie zaintrygował. te strągi czy jakoś tak... no cóż... czeka na c.d.
    a zmiana narracji to dobry pomysł, choć troszeczkę błędów przy tym robisz ale rozumiem że nie masz zbytnio czasu. Matura... mnie sprawdzian 6klasisty przeraża
    Romilda Asteria Ellis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł... Nigdy nie mam na niego pomysłu, ale w końcu udaje mi się coś wymyślić i chyba nawet dobrze to zrobiłam, bo o to właśnie chodzi, by tytuł intrygował :)

      Usuń
  5. Dziękuje za dedykacje i nic się nie stało :)
    Rozdział ma bardzo intrygujący tytuł. Jestem ciekawa, kim dla Niki jest Snape i tego, co odpisze jej ojciec. Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby Nika nie zmieniała domu. W końcu, nie bez powodu Tiara przydzieliła ją do Ravenclawu. Musi być bardzo inteligentna. Sądzę, że Sev był zdziwiony czytając nazwisko Niki na lekcji... ale to tylko moje domysły. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już nie wiem co powiedzieć... Rozdział bardzo mi się podobał, a tytuł jest... interesujący... Trochę nie podoba mi się nastawienie Niki do Laveny, ale przecież nikt nie jst idealny :)
    Czekam na następny rozdział i życzę weny :]
    HEUREUX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, nikt nie jest idealny. Nie chciałam tworzyć baśniowej postaci. Nika ma być człowiekiem, który może być po prostu słaby.

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.