7 grudnia 2013

Rozdział XI - Kto ma nad nami władzę?

Tego pochmurnego dnia Nika każdą przerwę przesiadywała w bibliotece razem ze swoją przyjaciółką. Hermiona pomagała jej znaleźć jakiekolwiek informacje na temat nieszczęsnego eliksiru szczęścia. Czarnowłosa sama dziwiła się na myśl o tym paradoksie. Jak to w ogóle możliwe, że profesor zadał jej akurat taki wywar? Mógł być każdy inny, ale wybrał Felix Felicis. Sama by teraz potrzebowała fiolki z takim płynem. Chciała za wszelką cenę zakończyć bezsensowny szlaban już wieczorem. Jednocześnie zależało jej na pokazaniu, iż wcale nie jest taka głupia, za jaką ma ją stryjek. Pragnęła udowodnić na co ją stać. Wczorajsza pomyłka i śmierdząca maź, jaka na jej skutek wypełniła kociołek, tylko wzmogła w dziewczynie zapał. Tak łatwo się nie podda. A była tak zawzięta w poszukiwaniu wskazówek, że nawet nie zauważyła, iż Hermiona stała się jakaś nieobecna. Nika wertowała kolejne księgi, a jej przyjaciółka po prostu bez słowa opuściła bibliotekę. Dopiero dziwnie znajomy głos wyrwał ją z dalszych badań.
                
— Pilna z ciebie uczennica. I ambitna – zauważyła postać zaglądającą przez ramię Niki do czytanej przez nią książki.

— Śledzisz mnie? – Krukonka zatrzasnęła stary wolumin i odwróciła się w stronę wysokiego chłopaka. Była wściekła, że ktoś jej przerywa.
                
— Skąd taki pomysł? Już nawet nie można zajrzeć do biblioteki? – Aidan nie rozumiał, jak dziewczyna może go posądzać o coś takiego. Biblioteka jest dla wszystkich. A wiadomo, że Krukoni są najczęstszymi jej gośćmi.
                
— Mimo wszystko mam wrażenie, że nasze spotkania nie są całkiem przypadkowe. – Nika zachowała zimną krew. Jakoś nie potrafiła uwierzyć w ani jedno z jego słów.
                
— Masz rację. Przybywam, by wybawić cię z opresji – wbrew sobie posłużył się ironią. I mimowolnie sięgnął po książkę, którą dziewczyna zamierzała zabrać do dormitorium, żeby na spokojnie ją przeczytać.
                
— Nie potrzebuję wybawiciela – Nika nie dostrzegła tej nieudolnej ironii w ustach kolegi wyrwała jemu ten tom, poczym skierowała się ku wyjściu. Chłopak jednak nie dawał za wygraną i tak, jak ostatnio poszedł za nią.
                
— A mnie się wydaje, że jednak przydałaby ci się pomoc. Felix, czyż nie? – Przez tę chwilę Aidan zdążył zorientować się, czego poszukiwała Nika. Zawsze był bardzo spostrzegawczy.
                
Jak na złość miał rację. Panna Snape potrzebowała pomocy. I to od zaraz. Kompletnie nie wiedziała, jak ma się zabrać za ten eliksir. W bibliotece nie znalazła nic ciekawego. Musiała zdać się na siebie. Albo… Posłuchać, co ma do powiedzenia na ten temat jej starszy kolega. Jednak to było ostateczne rozwiązanie. Naprawdę, on nie przypadł jej do gustu. Był jakiś dziwny. Inny niż wszyscy. Poza tym miała dziwne wrażenie, że uwiesił się na niej. Nagle pojawia się na błoniach i od tego czasu wciąż za nią chodzi. Anioł Stróż? Raczej podstępny diabeł, który przygotował jakiś nikczemny plan. A ona jest jego częścią.

~~*~~

Wieczorem zeszła do lochów napełniona entuzjazmem. Aidan co nieco jej podpowiedział jak ważyć eliksir, by był zdatny do spożycia. Na szczęście nie oczekiwał żadnej nagrody za pomoc. Chyba, że Nika jeszcze o tym nie wie, a on powtórnie najdzie ją w jakimś dziwnym momencie.
                
Profesor już na nią czekał. Przywitał się chłodno z uczennicą i niezręcznie zachęcił ją do pracy. Kociołek był pusty. Nika musiała zacząć wszystko od nowa. Ale tym razem bardziej uważała na przepis.  Nie spieszyła się. Chciała każdą czynność wykonać jak najdokładniej. Ze skupieniem wrzucała kolejne składniki. Nie mogła sobie pozwolić na kolejny błąd. Nie tym razem.
                
Severus co chwilę zerkał na młodą Krukonkę. Niezbyt był zachwycony widząc jak dobrze jej szło. Nie tego się spodziewał po pannie Snape. Oczekiwał, że będzie zmuszona się przyznać, że nie jest w stanie uwarzyć tak zaawansowanego eliksiru. Ale ona naprawdę się przyłożyła do pracy. Jeszcze nigdy nie widział, by ktokolwiek z takim zaangażowaniem preparował wywar. Z taką łatwością dobierała kolejne ingrediencje. Dziewczyna nie miała najmniejszych problemów ze sproszkowaniem skórki Boomslanga. Każdą czynność wykonywała z nieskazitelną dokładnością. Mistrz Eliksirów był pod wrażeniem. Jednak nie dał tego po sobie poznać. Zimnym tonem przemówił:
                
— Już późno, panno Snape. Myślę, że na tym etapie poprzestaniemy.
                
— Ale jak to? W tej chwili eliksir nie spełnia pierwszego prawa Golpalotta. Nie można więc przerwać pracy na tym etapie.
                
— Chyba wyraziłem się jasno. – Nie lubił jak uczniowie udawali mądrzejszych od niego. – Proszę przerwać pracę – powtórzył głośniej, kiedy Nika wlewała do kociołka żółć pancernika. Ale dziewczyna zignorowała rozkaz i zaczęła mieszać. Trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i dwa w stronę przeciwną.
                
— Teraz mogę przerwać – zakomunikowała odkładając mieszadło. Spojrzała z satysfakcją na bladą twarz profesora i nieznacznie się uśmiechnęła na widok jego nic niewyrażającej miny. Była z siebie zadowolona. Udało jej się osiągnąć sukces.
                
— Szlaban zakończony. Żegnam. – Oznajmił ze stanowczością i zajął się sprzątaniem. Ale jedenastolatka nie zamierzała wychodzić. Bowiem nie przyszła tutaj, by spreparować jakiś tam eliksir i odbębnić szlaban. Przede wszystkim zależało jej na rozmowie. Nie mogła tak po prostu odejść. Musiała w końcu wyjaśnić tę sprawę. Już i tak długo czekała.
                
— Profesorze. – Zaczęła niepewnie. – Chciałabym jeszcze porozmawiać.
                
Severus powoli odwrócił się w stronę uczennicy. Zmierzył ją ostrym wzrokiem. Był zdecydowanie rozzłoszczony. Nic nie szło według jego planu. Ta dziewczyna miała nad nim kontrolę, choć nadal nie chciał temu wierzyć. Nie bała się go. Odważnie stawiała opór. Bez zahamowań dążyła do swojego celu.
                
— Nie sądzę by istniały sprawy, które musimy omawiać. – Choć wewnątrz się w nim gotowało, potrafił przemawiać z opanowaniem.
                
— A mnie się wydaje, że jest inaczej. – Nika nie dawała za wygraną. Już nie mogła się wycofać. Tego wieczoru wszystko postawiła na jedną kartę. I nie schrzani sprawy.
                
— W takim razie proszę mnie oświecić, panno Snape. – Nauczyciel spoczął za biurkiem. Nie spuszczał wzroku z Krukonki, która również pokusiła się, by zająć miejsce przy biurku.
                
— Wiem, że jest pan moim stryjkiem – wypowiedziała te słowa z łatwością, ale też pewnym strachem, jak zareaguje na nie jej rozmówca. Ale ten w ogóle nie był zaskoczony. Jakby spodziewał się to usłyszeć.
                
— Tak, jestem. Lecz nadal nie rozumiem do czego ta rozmowa ma prowadzić?
                
— Bo tak sobie pomyślałam… – zaczęła niewinnie, ale jakby nie była pewna swoich słów. Nie bardzo wiedziała, co chciałaby powiedzieć. Nie tak sobie wyobrażała to spotkanie. Myślała, że będzie łatwiej. Ale Severus okazał się trudną osobą. Wcale nie zamierzał ułatwiać dziewczynie zadania. Pławił się w radości widząc jej zakłopotanie. Czuł jej gorączkowe myśli. Uśmiechał się w duchu, że teraz to on przewodzi. – Może powinniśmy spędzać ze sobą, to znaczy moja i pańska rodzina, trochę więcej czasu? Dopiero niedawno dowiedziałam się o pana istnieniu. Warto by nadrobić stracony czas.
                
— Po pierwsze – wstał z krzesła i rozpoczął przechadzkę po gabinecie – ja nie mam rodziny. Po drugie: oczekuje pani czegoś niemożliwego. Po trzecie: wydaje mi się, że najpierw powinna pani porozmawiać z rodzicami, a dopiero potem proponować… — wyliczałby tak do nieskończoności, gdyby Nika mu nie przerwała.
                
— Ale ja chciałam z panem porozmawiać, a nie z rodzicami.
                
— Proszę mi nie przerywać, kiedy mówię – oburzony odważnym zachowaniem dziewczyny odjął Krukonom 10 punktów.
                
— Ale… — Nika próbowała protestować, bo przecież nic takiego nie zrobiła, by w taki sposób karać dom, lecz Snape zagroził, że odejmie kolejne 5 punktów.
                
— Mogę więc już dokończyć, czy ma pani jeszcze jakieś uwagi? – Czarnowłosa skinęła głową na znak, aby profesor kontynuował swój monolog. —  Mniemam, że pani ojciec nie wyjawił całej prawdy. Ale czego się po nim spodziewałem? Z pewnych względów nie mogę spełnić pani oczekiwań. A skoro pozwoliła mi pani dojść do głosu, chciałabym zwrócić uwagę na niejakie sprawy. Otóż, nie powinna się pani łudzić, że będzie miała jakąś taryfę ulgową tylko dlatego, że głupi los chciał, abym był pani stryjem. Poza tym pod żadnym pozorem proszę nie zwracać się do mnie per stryjku, ani w żaden podobny sposób. Jestem przede wszystkim pani nauczycielem. Liczę też na… — zamilkł nagle, by za chwilę wyrzucić z siebie ogłuszający krzyk – Malfoy!
                
Severus wybiegł na korytarz pozostawiając osłupiałą Nikę w gabinecie. Siedziała nieruchomo na chybotliwym krześle i ślepo wpatrywała się w drzwi, które z takim impetem otworzył stryjek, a potem zmusił je do samoistnego zamknięcia się z trzaskiem, który zapewne obiegł już całą szkołę. Powoli do niej docierała powaga całej sytuacji. Ale skąd tam się wziął Malfoy? I najważniejsze, ile zdążył podsłuchać? Z pewnością ona i Snape nie znaleźli się w zbyt komfortowym dla siebie położeniu. Oboje mieli świadomość konsekwencji tego zajścia. Jeżeli ktokolwiek się dowie, życie obojga zmieni się diametralnie. On może stracić swoją reputację i posłuch wśród uczniów. Ona będzie żyła w ciągłym stresie, że za jej plecami o niej plotkują.
                
W nagłym przypływie emocji, ocknęła się i postanowiła działać. Nie chciała, by ta sprawa wyszła na światło dzienne. Tym bardziej, że sama jeszcze nie była pewna swojego położenia. Przecież nie dokończyli ze stryjkiem rozmowy. Nie uzgodnili wszystkiego. Wyszła na hol. Rozejrzała się w prawo i w lewo. Nie było już słychać kroków profesora. Nie miała pojęcia, w którą stronę powinna się udać. Gdzie mogli pobiec? Zdała się na intuicję i uznała, że skieruje się w wyższe partie Hogwartu. Początkowo powoli dreptała nasłuchując, ale z czasem zaczęła biec sama nie wiedząc dokąd. 
                
Mijała kolejne sale lekcyjne, do których ukradkiem zaglądała. Miała nadzieję, że może stryjek zdążył dogonić Malfoya i rozmawiają w jakiejś opuszczonej klasie. Jednak na horyzoncie nie było żywego ducha. Jakby wszyscy poukrywali się w swoich norkach. A może powinna była przeszukać lochy? Może Ślizgon ukrył się w pokoju wspólnym? A tam przecież Nika nie ma możliwości wejścia. Za bardzo się tą sytuacją przejęła. Zapomniała, że Severusowi tak samo zależy na znalezieniu blondyna jak i jej. I on zapewne go odnajdzie. Przecież zna ten zamek znacznie lepiej niż pierwszoroczniacy. Nic się przed nim nie ukryje. Jednak brunetka nie potrafiła myśleć tymi kategoriami. Nadal szukała jakiejkolwiek wskazówki, w którą stronę się udać. Uważała, że to ona powinna pogadać z Malfoyem. W pewnym sensie przez wzgląd na ich dawną znajomość. Biegła więc dalej korytarzem, dopóki nie zatrzymał jej Aidan.
                
— Znowu ty? – Nie miała najmniejszej ochoty by się z nim w tamtym momencie użerać.
                
— Potrzebujesz pomocy? – Zapytał jakby nie wiedział, że Nika faktycznie jest w potrzebie.
                
— Jesteś moim aniołem stróżem, czy co? – Nie zamierzała być dla niego miła. Drażnił ją swoim nieprzeciętnym zachowaniem. Miała go po dziurki w nosie.
                
— Czyli jednak potrzebujesz pomocy.
                
— Nie, nie potrzebuję żadnej pomocy.
                
— A dokąd tak biegłaś? Szukałaś czegoś? Albo kogoś. – Ostatnie zdanie wymówił jakby do siebie.
                
— Właśnie szłam do pokoju wspólnego.
                
— W takim razie pójdziemy teraz razem, co ty na to?

Dziewczyna nie miała wyboru. Musiała zawierzyć swój los stryjkowi. Niechętnie skierowała się ku wieży. Aidan podążał krok za nią, by nie stracić jej z oczu i nie pozwolić, by znów gdzieś pobiegła. Nika tymczasem wkurzała się na siebie, że tak łatwo dała się podejść. Korciło ją, żeby uciec z pola widzenia i powrócić do poszukiwań Malfoya. Wiedziała jednak, że to niemożliwe. Nie w tej chwili. Chłopak za bardzo jej teraz pilnował. Dlaczego zjawiał się w takich momentach? Czego od niej chciał? Kim on tak właściwie jest? Skąd się wziął? Czemu życie w Hogwarcie jest takie trudne, z tyloma pytaniami? Świat Niki przewrócił się do góry nogami odkąd przyjechała do szkoły Już nic nie jest takie jak przedtem. Już nic takie nie będzie. 


***

Dedykacja: Romilda Asteria Ellis jako jedyna wyraziła aktywną chęć pomocy przy dobraniu tytułu dla poprzedniego rozdziału. Dziękuję za Twoje pomysły :)

Zrobiła się niezła zima. Już się obawiałam, że nie będę w stanie wrzucić tego rozdziału. Przez jakiś czas nie było prądu. Ale jak tylko się pojawił, od razu wzięłam się do pracy. Jeśli znaleźliście jakieś błędy, poinformujcie mnie. Nie czytałam ponownie rozdziału, bo bałam się, że nie zdążę, zanim znów prąd gdzieś wsiąknie.
A jak u Was wygląda sytuacja pogodowa? Też tak strasznie wieje?

4 komentarze:

  1. Jak to go nazwali,Ksawery szaleje na dworze xd Jakaś jedna,wielka masakra .. Też mi prąd wyłączyli,a telefon był wyładowany ;-; Kilka godzin temu włączyli (całe szczęście ^^).

    Błedów nie zauważyłam,z czego powinnaś być dumna xD

    Rozdział super ^^ Jestem ciekawa (albo nie doczytałam abo nie bylo tego jeszcze xd) dlaczego Severus nie chce mieć nic wspólnego z ojcem Niki.I czy dalej będzie taki oschły dla dziewczyny ? Tyle pytań :D I kto to,do cholery,ten Aidan !? Co z wiedzą o Snape'ie i Nice zrobi Draco !? xd

    Przepraszam za chaotyczny komentarz,ale tak jak ty boje sie o wyłączenie prądu ;-; (co od jakiegoś czasu często sie zdarza ;-;)

    Pozdrawiam i weny :*
    Mrs.Snape'owa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje między Sevem a ojcem Niki są bardzo zawiłe. Ale wszystko będzie powoli się wyjaśniać, w czym swój udział będzie miała właśnie ta młoda czarownica. Ale nie zdradzam już nic więcej.
      Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. Oby prąd nam już nie uciekał :)

      Usuń
  2. ojej, dziękuję za dedykację! widziałam małe błędy, ale rozumiem :). tak, Ksawery podstawia nogi i wywraca niektórych. takie życie. może niedługo przyjdzie Kasandra i będzie chlapa bo to będzie wyż. świetny rozdział. czekaj... zastaniawiam się, dlaczego Tom i Sev się pokłócili... nie pamiętam! może w nn o tym coś wspomnisz?
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już odpowiedziałam do poprzedniego komentarza, relacje między tymi panami są bardzo zawiłe. Ale wszystkiego dowiesz się w swoim czasie :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.