Tego pochmurnego dnia Nika każdą przerwę
przesiadywała w bibliotece razem ze swoją przyjaciółką. Hermiona pomagała jej
znaleźć jakiekolwiek informacje na temat nieszczęsnego eliksiru szczęścia.
Czarnowłosa sama dziwiła się na myśl o tym paradoksie. Jak to w ogóle możliwe,
że profesor zadał jej akurat taki wywar? Mógł być każdy inny, ale wybrał Felix
Felicis. Sama by teraz potrzebowała fiolki z takim płynem. Chciała za wszelką
cenę zakończyć bezsensowny szlaban już wieczorem. Jednocześnie zależało jej na
pokazaniu, iż wcale nie jest taka głupia, za jaką ma ją stryjek. Pragnęła
udowodnić na co ją stać. Wczorajsza pomyłka i śmierdząca maź, jaka na jej
skutek wypełniła kociołek, tylko wzmogła w dziewczynie zapał. Tak łatwo się nie
podda. A była tak zawzięta w poszukiwaniu wskazówek, że nawet nie zauważyła, iż
Hermiona stała się jakaś nieobecna. Nika wertowała kolejne księgi, a jej
przyjaciółka po prostu bez słowa opuściła bibliotekę. Dopiero dziwnie znajomy
głos wyrwał ją z dalszych badań.
—
Pilna z ciebie uczennica. I ambitna – zauważyła postać zaglądającą przez ramię
Niki do czytanej przez nią książki.
—
Śledzisz mnie? – Krukonka zatrzasnęła stary wolumin i odwróciła się w stronę
wysokiego chłopaka. Była wściekła, że ktoś jej przerywa.
—
Skąd taki pomysł? Już nawet nie można zajrzeć do biblioteki? – Aidan nie
rozumiał, jak dziewczyna może go posądzać o coś takiego. Biblioteka jest dla
wszystkich. A wiadomo, że Krukoni są najczęstszymi jej gośćmi.
—
Mimo wszystko mam wrażenie, że nasze spotkania nie są całkiem przypadkowe. –
Nika zachowała zimną krew. Jakoś nie potrafiła uwierzyć w ani jedno z jego
słów.
—
Masz rację. Przybywam, by wybawić cię z opresji – wbrew sobie posłużył się
ironią. I mimowolnie sięgnął po książkę, którą dziewczyna zamierzała zabrać do
dormitorium, żeby na spokojnie ją przeczytać.
—
Nie potrzebuję wybawiciela – Nika nie dostrzegła tej nieudolnej ironii w ustach
kolegi wyrwała jemu ten tom, poczym skierowała się ku wyjściu. Chłopak jednak
nie dawał za wygraną i tak, jak ostatnio poszedł za nią.
—
A mnie się wydaje, że jednak przydałaby ci się pomoc. Felix, czyż nie? – Przez
tę chwilę Aidan zdążył zorientować się, czego poszukiwała Nika. Zawsze był
bardzo spostrzegawczy.
Jak
na złość miał rację. Panna Snape potrzebowała pomocy. I to od zaraz. Kompletnie
nie wiedziała, jak ma się zabrać za ten eliksir. W bibliotece nie znalazła nic
ciekawego. Musiała zdać się na siebie. Albo… Posłuchać, co ma do powiedzenia na
ten temat jej starszy kolega. Jednak to było ostateczne rozwiązanie. Naprawdę,
on nie przypadł jej do gustu. Był jakiś dziwny. Inny niż wszyscy. Poza tym
miała dziwne wrażenie, że uwiesił się na niej. Nagle pojawia się na błoniach i
od tego czasu wciąż za nią chodzi. Anioł Stróż? Raczej podstępny diabeł, który
przygotował jakiś nikczemny plan. A ona jest jego częścią.
~~*~~
Wieczorem
zeszła do lochów napełniona entuzjazmem. Aidan co nieco jej podpowiedział jak
ważyć eliksir, by był zdatny do spożycia. Na szczęście nie oczekiwał żadnej
nagrody za pomoc. Chyba, że Nika jeszcze o tym nie wie, a on powtórnie najdzie
ją w jakimś dziwnym momencie.
Profesor
już na nią czekał. Przywitał się chłodno z uczennicą i niezręcznie zachęcił ją
do pracy. Kociołek był pusty. Nika musiała zacząć wszystko od nowa. Ale tym
razem bardziej uważała na przepis. Nie
spieszyła się. Chciała każdą czynność wykonać jak najdokładniej. Ze skupieniem
wrzucała kolejne składniki. Nie mogła sobie pozwolić na kolejny błąd. Nie tym
razem.
Severus
co chwilę zerkał na młodą Krukonkę. Niezbyt był zachwycony widząc jak dobrze
jej szło. Nie tego się spodziewał po pannie Snape. Oczekiwał, że będzie
zmuszona się przyznać, że nie jest w stanie uwarzyć tak zaawansowanego
eliksiru. Ale ona naprawdę się przyłożyła do pracy. Jeszcze nigdy nie widział,
by ktokolwiek z takim zaangażowaniem preparował wywar. Z taką łatwością dobierała
kolejne ingrediencje. Dziewczyna nie miała najmniejszych problemów ze
sproszkowaniem skórki Boomslanga. Każdą czynność wykonywała z nieskazitelną
dokładnością. Mistrz Eliksirów był pod wrażeniem. Jednak nie dał tego po sobie
poznać. Zimnym tonem przemówił:
—
Już późno, panno Snape. Myślę, że na tym etapie poprzestaniemy.
—
Ale jak to? W tej chwili eliksir nie spełnia pierwszego prawa Golpalotta. Nie
można więc przerwać pracy na tym etapie.
—
Chyba wyraziłem się jasno. – Nie lubił jak uczniowie udawali mądrzejszych od
niego. – Proszę przerwać pracę – powtórzył głośniej, kiedy Nika wlewała do
kociołka żółć pancernika. Ale dziewczyna zignorowała rozkaz i zaczęła mieszać.
Trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i dwa w stronę przeciwną.
—
Teraz mogę przerwać – zakomunikowała odkładając mieszadło. Spojrzała z
satysfakcją na bladą twarz profesora i nieznacznie się uśmiechnęła na widok
jego nic niewyrażającej miny. Była z siebie zadowolona. Udało jej się osiągnąć
sukces.
—
Szlaban zakończony. Żegnam. – Oznajmił ze stanowczością i zajął się
sprzątaniem. Ale jedenastolatka nie zamierzała wychodzić. Bowiem nie przyszła
tutaj, by spreparować jakiś tam eliksir i odbębnić szlaban. Przede wszystkim
zależało jej na rozmowie. Nie mogła tak po prostu odejść. Musiała w końcu
wyjaśnić tę sprawę. Już i tak długo czekała.
—
Profesorze. – Zaczęła niepewnie. – Chciałabym jeszcze porozmawiać.
Severus
powoli odwrócił się w stronę uczennicy. Zmierzył ją ostrym wzrokiem. Był
zdecydowanie rozzłoszczony. Nic nie szło według jego planu. Ta dziewczyna miała
nad nim kontrolę, choć nadal nie chciał temu wierzyć. Nie bała się go. Odważnie
stawiała opór. Bez zahamowań dążyła do swojego celu.
—
Nie sądzę by istniały sprawy, które musimy omawiać. – Choć wewnątrz się w nim gotowało,
potrafił przemawiać z opanowaniem.
—
A mnie się wydaje, że jest inaczej. – Nika nie dawała za wygraną. Już nie mogła
się wycofać. Tego wieczoru wszystko postawiła na jedną kartę. I nie schrzani
sprawy.
—
W takim razie proszę mnie oświecić, panno Snape. – Nauczyciel spoczął za
biurkiem. Nie spuszczał wzroku z Krukonki, która również pokusiła się, by zająć
miejsce przy biurku.
—
Wiem, że jest pan moim stryjkiem – wypowiedziała te słowa z łatwością, ale też
pewnym strachem, jak zareaguje na nie jej rozmówca. Ale ten w ogóle nie był
zaskoczony. Jakby spodziewał się to usłyszeć.
—
Tak, jestem. Lecz nadal nie rozumiem do czego ta rozmowa ma prowadzić?
—
Bo tak sobie pomyślałam… – zaczęła niewinnie, ale jakby nie była pewna swoich
słów. Nie bardzo wiedziała, co chciałaby powiedzieć. Nie tak sobie wyobrażała
to spotkanie. Myślała, że będzie łatwiej. Ale Severus okazał się trudną osobą.
Wcale nie zamierzał ułatwiać dziewczynie zadania. Pławił się w radości widząc
jej zakłopotanie. Czuł jej gorączkowe myśli. Uśmiechał się w duchu, że teraz to
on przewodzi. – Może powinniśmy spędzać ze sobą, to znaczy moja i pańska
rodzina, trochę więcej czasu? Dopiero niedawno dowiedziałam się o pana
istnieniu. Warto by nadrobić stracony czas.
—
Po pierwsze – wstał z krzesła i rozpoczął przechadzkę po gabinecie – ja nie mam
rodziny. Po drugie: oczekuje pani czegoś niemożliwego. Po trzecie: wydaje mi
się, że najpierw powinna pani porozmawiać z rodzicami, a dopiero potem
proponować… — wyliczałby tak do nieskończoności, gdyby Nika mu nie przerwała.
—
Ale ja chciałam z panem porozmawiać, a nie z rodzicami.
—
Proszę mi nie przerywać, kiedy mówię – oburzony odważnym zachowaniem dziewczyny
odjął Krukonom 10 punktów.
—
Ale… — Nika próbowała protestować, bo przecież nic takiego nie zrobiła, by w
taki sposób karać dom, lecz Snape zagroził, że odejmie kolejne 5 punktów.
—
Mogę więc już dokończyć, czy ma pani jeszcze jakieś uwagi? – Czarnowłosa
skinęła głową na znak, aby profesor kontynuował swój monolog. — Mniemam, że pani ojciec nie wyjawił całej
prawdy. Ale czego się po nim spodziewałem? Z pewnych względów nie mogę spełnić
pani oczekiwań. A skoro pozwoliła mi pani dojść do głosu, chciałabym zwrócić
uwagę na niejakie sprawy. Otóż, nie powinna się pani łudzić, że będzie miała
jakąś taryfę ulgową tylko dlatego, że głupi los chciał, abym był pani stryjem.
Poza tym pod żadnym pozorem proszę nie zwracać się do mnie per stryjku, ani w
żaden podobny sposób. Jestem przede wszystkim pani nauczycielem. Liczę też na…
— zamilkł nagle, by za chwilę wyrzucić z siebie ogłuszający krzyk – Malfoy!
Severus
wybiegł na korytarz pozostawiając osłupiałą Nikę w gabinecie. Siedziała
nieruchomo na chybotliwym krześle i ślepo wpatrywała się w drzwi, które z takim
impetem otworzył stryjek, a potem zmusił je do samoistnego zamknięcia się z
trzaskiem, który zapewne obiegł już całą szkołę. Powoli do niej docierała
powaga całej sytuacji. Ale skąd tam się wziął Malfoy? I najważniejsze, ile
zdążył podsłuchać? Z pewnością ona i Snape nie znaleźli się w zbyt komfortowym
dla siebie położeniu. Oboje mieli świadomość konsekwencji tego zajścia. Jeżeli
ktokolwiek się dowie, życie obojga zmieni się diametralnie. On może stracić
swoją reputację i posłuch wśród uczniów. Ona będzie żyła w ciągłym stresie, że
za jej plecami o niej plotkują.
W
nagłym przypływie emocji, ocknęła się i postanowiła działać. Nie chciała, by ta
sprawa wyszła na światło dzienne. Tym bardziej, że sama jeszcze nie była pewna
swojego położenia. Przecież nie dokończyli ze stryjkiem rozmowy. Nie uzgodnili
wszystkiego. Wyszła na hol. Rozejrzała się w prawo i w lewo. Nie było już
słychać kroków profesora. Nie miała pojęcia, w którą stronę powinna się udać.
Gdzie mogli pobiec? Zdała się na intuicję i uznała, że skieruje się w wyższe
partie Hogwartu. Początkowo powoli dreptała nasłuchując, ale z czasem zaczęła
biec sama nie wiedząc dokąd.
Mijała
kolejne sale lekcyjne, do których ukradkiem zaglądała. Miała nadzieję, że może
stryjek zdążył dogonić Malfoya i rozmawiają w jakiejś opuszczonej klasie. Jednak
na horyzoncie nie było żywego ducha. Jakby wszyscy poukrywali się w swoich
norkach. A może powinna była przeszukać lochy? Może Ślizgon ukrył się w pokoju
wspólnym? A tam przecież Nika nie ma możliwości wejścia. Za bardzo się tą
sytuacją przejęła. Zapomniała, że Severusowi tak samo zależy na znalezieniu
blondyna jak i jej. I on zapewne go odnajdzie. Przecież zna ten zamek znacznie
lepiej niż pierwszoroczniacy. Nic się przed nim nie ukryje. Jednak brunetka nie
potrafiła myśleć tymi kategoriami. Nadal szukała jakiejkolwiek wskazówki, w
którą stronę się udać. Uważała, że to ona powinna pogadać z Malfoyem. W pewnym
sensie przez wzgląd na ich dawną znajomość. Biegła więc dalej korytarzem,
dopóki nie zatrzymał jej Aidan.
—
Znowu ty? – Nie miała najmniejszej ochoty by się z nim w tamtym momencie
użerać.
—
Potrzebujesz pomocy? – Zapytał jakby nie wiedział, że Nika faktycznie jest w
potrzebie.
—
Jesteś moim aniołem stróżem, czy co? – Nie zamierzała być dla niego miła.
Drażnił ją swoim nieprzeciętnym zachowaniem. Miała go po dziurki w nosie.
—
Czyli jednak potrzebujesz pomocy.
—
Nie, nie potrzebuję żadnej pomocy.
—
A dokąd tak biegłaś? Szukałaś czegoś? Albo kogoś. – Ostatnie zdanie wymówił
jakby do siebie.
—
Właśnie szłam do pokoju wspólnego.
—
W takim razie pójdziemy teraz razem, co ty na to?
Dziewczyna nie miała wyboru. Musiała zawierzyć swój
los stryjkowi. Niechętnie skierowała się ku wieży. Aidan podążał krok za nią,
by nie stracić jej z oczu i nie pozwolić, by znów gdzieś pobiegła. Nika
tymczasem wkurzała się na siebie, że tak łatwo dała się podejść. Korciło ją,
żeby uciec z pola widzenia i powrócić do poszukiwań Malfoya. Wiedziała jednak,
że to niemożliwe. Nie w tej chwili. Chłopak za bardzo jej teraz pilnował.
Dlaczego zjawiał się w takich momentach? Czego od niej chciał? Kim on tak
właściwie jest? Skąd się wziął? Czemu życie w Hogwarcie jest takie trudne, z
tyloma pytaniami? Świat Niki przewrócił się do góry nogami odkąd przyjechała do
szkoły Już nic nie jest takie jak przedtem. Już nic takie nie będzie.
***
Dedykacja: Romilda Asteria Ellis jako jedyna wyraziła aktywną chęć pomocy przy dobraniu tytułu dla poprzedniego rozdziału. Dziękuję za Twoje pomysły :)
Zrobiła się niezła zima. Już się obawiałam, że nie będę w stanie wrzucić tego rozdziału. Przez jakiś czas nie było prądu. Ale jak tylko się pojawił, od razu wzięłam się do pracy. Jeśli znaleźliście jakieś błędy, poinformujcie mnie. Nie czytałam ponownie rozdziału, bo bałam się, że nie zdążę, zanim znów prąd gdzieś wsiąknie.
A jak u Was wygląda sytuacja pogodowa? Też tak strasznie wieje?
Jak to go nazwali,Ksawery szaleje na dworze xd Jakaś jedna,wielka masakra .. Też mi prąd wyłączyli,a telefon był wyładowany ;-; Kilka godzin temu włączyli (całe szczęście ^^).
OdpowiedzUsuńBłedów nie zauważyłam,z czego powinnaś być dumna xD
Rozdział super ^^ Jestem ciekawa (albo nie doczytałam abo nie bylo tego jeszcze xd) dlaczego Severus nie chce mieć nic wspólnego z ojcem Niki.I czy dalej będzie taki oschły dla dziewczyny ? Tyle pytań :D I kto to,do cholery,ten Aidan !? Co z wiedzą o Snape'ie i Nice zrobi Draco !? xd
Przepraszam za chaotyczny komentarz,ale tak jak ty boje sie o wyłączenie prądu ;-; (co od jakiegoś czasu często sie zdarza ;-;)
Pozdrawiam i weny :*
Mrs.Snape'owa
Relacje między Sevem a ojcem Niki są bardzo zawiłe. Ale wszystko będzie powoli się wyjaśniać, w czym swój udział będzie miała właśnie ta młoda czarownica. Ale nie zdradzam już nic więcej.
UsuńDziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. Oby prąd nam już nie uciekał :)
ojej, dziękuję za dedykację! widziałam małe błędy, ale rozumiem :). tak, Ksawery podstawia nogi i wywraca niektórych. takie życie. może niedługo przyjdzie Kasandra i będzie chlapa bo to będzie wyż. świetny rozdział. czekaj... zastaniawiam się, dlaczego Tom i Sev się pokłócili... nie pamiętam! może w nn o tym coś wspomnisz?
OdpowiedzUsuńcałuski i weny
Romilda Asteria Ellis
Jak już odpowiedziałam do poprzedniego komentarza, relacje między tymi panami są bardzo zawiłe. Ale wszystkiego dowiesz się w swoim czasie :)
Usuń