31 grudnia 2013

Rozdział XIII - Złoty Feniks

Czytając list, który znalazła na swoim łóżku, ręce jej drżały. Była wściekła. Jednocześnie zrozpaczona. Nie próbowała powstrzymywać łez. Już dawno powinna była dać im ujść z jej duszy. Ale ona łudziła się, że wszystko się ułoży. Samoistnie. Chciała przeczekać te ciężkie dla siebie chwile. Przespać je jakoś, by za chwilę obudzić się i zobaczyć radosny świat. Niestety życie jest dużo bardziej okrutne. Dopiero teraz dochodzi to do jej świadomości. Wcześniej żyła w bajce. Nie znała bólu cierpienia. I choć rodzice często powtarzali jej, że magia nie sprawia, że świat staje się dobry, ona stale mieszkała we śnie. W pięknym śnie. Nie w koszmarze, jaki nawiedza ją, kiedy tylko zamknie oczy. Przyjazd do Hogwartu zmienił jej światopogląd. Pozwolił także, aby życie dziewczynki obróciło się przeciwko niej. Nika przestała sobie z tym wszystkim radzić. Wcześniej nie znała takich problemów. Nie wiedziała więc, jak się ich pozbyć. A na domiar złego jej jedyna podpora, Hermiona, odeszła ze szkoły. Mimo, że przyjaciółka pozostawiła słowa wyjaśnienia, czarnowłosa i tak nie potrafił zrozumieć postępowania Granger. Zaczęła obwiniać siebie o tę decyzję. To Nika zawaliła na całej linii. Zapomniała o przyjaciołach, by bronić własnego szczęścia. A w rzeczywistości straciła to szczęście. I nie wiadomo, czy przypadkiem nie na zawsze.
                
Jeszcze przed chwilą martwiła się tylko o to, by Malfoy się przypadkiem nie wygadał. Nie wierzyła mu, że dotrzyma słowa. On nie wie, co to przysięga. Jemu jest wszystko jedno. Jednak teraz jej myśli skierowały się ku Hermionie. Nika nie zdążyła jej zatrzymać. Już było za późno. Przyjaciółka jest tuż przed Londynem. Czekają tam na nią rodzice. Zabiorą do domu. I może nigdy nie pozwolą jej wrócić do Hogwartu. A co jeśli Miona będzie chciała odwrócić się też o Snape’ówny?

~~*~~

Tego dnia wszystkie lekcje zostały odwołane. Z okazji wigilii Nocy Duchów, uczniowie ostatniego roku przygotowują dla całej szkoły bal. W pokoju wspólnym Ravenclawu panuje niesamowity gwar. Bo choć Krukoni są pilnymi uczniami, lubią się bawić. Wszyscy wymieniają się poglądami na temat strojów. Każdy miał zupełnie inny pomysł na kostium. Bo to ma być bal maskowy. Jedni przebrali się za zwierzęta, inni za magiczne stworzenia, a najbardziej kreatywni postanowili przyodziać przebranie rodem ze świata mugolskich bajek. W wieży mieniły się najróżniejsze kolory. Echo śmiechu było tłumione przez regały wypchane książkami. Gdzieś w tle ktoś wyczarował gramofon z muzyką. Jednak to był zaledwie przedsmak. Prawdziwa zabawa miała zacząć się dopiero za godzinę w wielkiej sali.

Wszyscy byli radości i podnieceni zbliżającą się nocą. Tylko jedna osoba w samotności wypłakiwała łzy do poduszki. Nie zamierzała brać udziału w balu. Nie miała na to najmniejszej ochoty. Jej świat się zawalił. Była w żałobie. Straciła przyjaciółkę. Straciła koleżankę. Została sama. Nie potrafiłaby się bawić, wiedząc, że zawiodła osoby, które ją naprawdę ceniły. Odbywała teraz karę za swoje zachowanie. I nawet nie przeszło jej przez myśl, by się uwolnić od tego cierpienia. Za winy trzeba płacić.

— Nika! A ty dlaczego jeszcze nieprzebrana? – Do dormitorium wparowała uśmiechnięta od ucha do ucha Lavena.

— Jeszcze nie idę spać, więc chyba nie muszę wkładać na razie piżamy – czarnowłosa odparowała jej przez zaciśnięte zęby. Choć Lavena stara się być miła, Nika nigdy jej nie polubi. Ta dziewczyna jest zbyt uciążliwa i nachalna. Panna Snape nie toleruje podobnego zachowania.

— Zapomniałaś, że dzisiaj jest bal? Chyba nie zamierzasz stracić takiej okazji do zabawy?

— Zaskoczę cię. – Nika wstała z łóżka i z wyciągniętą różdżką zbliżyła się powoli do swojej rówieśniczki. – Otóż, nie zamierzam nigdzie stąd wychodzić. I nawet nie próbuj mnie przekonywać. – Wbiła koniec różdżki tuż nad sercem Laveny. Spojrzała na nią z nienawiścią. – A teraz wynoś się!

Przerażona jedenastolatka natychmiast wybiegła w pomieszczenia. Przeraziła się nie na żarty. Starała się jakoś zaprzyjaźnić z Niką. Czuła, że nieźle by się dogadywały. Ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Czarnowłosa nienawidziła tej małej. Lavena nie miała pojęcia dlaczego. Przecież starała się być miła. I ostatecznie na nic się jej to zdało.

Nika pozostała w pustym dormitorium. W pokoju wspólnym też już ucichło. Uczniowie zeszli do wielkiej sali, gdzie będą balować do białego rana. A panna Snape spokojnie się wypłacze. Nareszcie będzie miała wystarczająco dużo czasu, by wszystko dokładnie przemyśleć. Może w końcu postanowi coś działać. Bo ileż można siedzieć bezczynnie i tylko płakać?


„Ponownie wróciłam do tamtego miejsca. Ale tym razem czułam się na siłach, by zmierzyć się z własnymi słabościami, jakie kryją się w tym świecie. Odważnym krokiem podeszłam do miejsca, w którym ostatnio widziałam tajemniczą postać.

— Jesteś. – Przez moją duszę przewlekł się cichy szept. To on – pomyślałam.

— Dlaczego? – Podeszłam jeszcze bliżej, choć bałam się ujrzeć twarz swojego rozmówcy.

— Nie pytaj dlaczego, bo to pytanie nie ma końca.

— Odpowiedz, dlaczego?

Skulone dziecko wyprostowało kończyny. Stanęło naprzeciw mnie. Zagłębiło swój wzrok w moich oczach. Poczułam palący ból w sercu. I wtedy rozpłynęło się we mgle tak samo jak to miejsce. Zniknęło całe otoczenie, które ostateczny swój wygląd zawdzięczało mojej wyobraźni. Znalazłam się na szczycie jakiejś wieży. Nade mną tylko szare niebo. Dookoła pustka. I echo jakichś niezrozumiałych słów…”


— Aidan! Co ty robisz w moim dormitorium? – Nika zerwała się jak oparzona z łóżka. Tylko jego tu brakowało…

— To ja się pytam, co ty tutaj robisz? I gdzie jest twój kostium?

— To moja sypialnia, więc nie muszę się tłumaczyć, dlaczego tutaj przebywam. A co do kostiumu, to wiedz, że nie będę się przebierać i udawać kogoś kim nie jestem. – Wyciągnęła różdżkę, by go nastraszyć.

— Oj, uważaj, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz. – Odebrał jej magiczny patyk. – Możesz straszyć w ten sposób swoje koleżanki, ale nie mnie. Jestem starszy i wiem, że nic mi nie zrobisz. – Rozsiadł się w fotelu pod drzwiami. Nika stanęła jak wryta i czekała na rozwój wydarzeń. – Wracając do twojej odpowiedzi, powiedz mi, kim nie jesteś?

Dziewczyna otrząsnęła się z szoku. Wsparła dłonie na biodrach i pełnym pogardy wzrokiem objęła postać chłopaka.

— Nie jestem t o b ą! – Wyrwała z dłoni szatyna swoją własność i wyszła z pokoju zostawiając go samego. Nie myśląc wiele pobiegła do wielkiej sali. Tylko tam będzie w stanie się przed nim ukryć.

Już w połowie drogi do sali wejściowej do uszu Niki dobiegła muzyka. Były to dziwnie znajome rytmy, ale nie potrafiła określić, kto jest wykonawcą słyszanej piosenki. Ciekawość wzięła górę i jeszcze szybciej zbliżała się do miejsca zabawy. I choć przed chwilą skarciłaby się za myśl o zabawie, teraz nie zwracała na to większej uwagi. Jej nastrój zmienił się diametralnie. Aidan zawsze wyprowadzał ją z równowagi. I czasami wychodziło jej to na dobre. Tak było też tym razem. W końcu przestała zadręczać się decyzją Hermiony. Naszła ją chęć na tańce i śmiech. A kiedy weszła do przepełnionej uczniami sali, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że trzeba zapomnieć o tym, co było i korzystać z przyjemności.

Wielka sala zupełnie zmieniła swoje oblicze. Poznikały stoły, przy których codziennie zasiadają najgłodniejsi uczniowie. Pojawiły się za to liczne sofy i szwedzkie stoły z przekąskami. Nad imprezowiczami unosiły się dyniowe lampiony. W powietrzu rozchodził się zapach placka czekoladowego. Na pewno była to przekąska wieczoru. Poprzebierani uczniowie wymieniali się toastami. Żywo o czymś dyskutowali. A część tańczyła.

— Nika – powitał ją radośnie Harry, który na ten wieczór przygotował sobie kostium smoka. Od wyjazdu Miony, młoda Krukonka nie widziała się ze znajomymi z Gryffindoru. Nawet nie miała okazji przeprosić chłopców, że nie zjawiła się na umówionym spotkaniu. Myślała, że są na nią obrażeni i nie będą chcieli się już kumplować. W ogóle takiej reakcji spodziewała się po Potterze. I kiedy zobaczyła go uśmiechniętego i biegnącego w jej stronę, nie potrafiła uwierzyć własnym oczom.

— Harry, przepraszam. – Wypowiedziała ze skruchą.

— Ale za co? – Zdziwienie pod maską imitującą twarz smoka wyglądało komicznie. Mało brakowało, a Nika by się roześmiała. Ale wiedziała, że w tym momencie po prostu nie wypada i zachowując powagę odpowiedziała na pytanie Gryfona.

— Że nie przyszłam wtedy.

— I tak nie miałem ochoty na czułe powitania. Marzyłem tylko, by wyspać się we własnym łóżku. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej do czarnowłosej i pozwolił się jej przytulić.

— Nawet nie wiesz jak się cieszę, że chociaż ty się na mnie nie wściekłeś.

— Zapomnijmy o tym i chodźmy się lepiej bawić.

Dopiero teraz Nika dostrzegła ustawioną w głębi scenę. I właśnie się zorientowała czyją piosenkę usłyszała idąc tu z wieży.

— Złoty Feniks! – Zapiszczała jak nastolatka na koncercie swojego ulubionego zespołu i podbiegła pod scenę nawet nie zwracając uwagi na reakcję Harry’ego.

— Ach, te dziewczyny – za Potterem właśnie pojawił się wysoki Krukon. – Aidan Grey – wyciągnął rękę ku czarnowłosemu, by się przywitać.

— Harry Potter.

***

Oto ostatni rozdział w tym roku. A jako, że dzisiaj sylwester chciałabym Wam życzyć udanej zabawy i samych dobrych chwil w Nowym Roku. Niech 2014 przyniesie nam wszystkim piszącym mnóstwo weny i nowych pomysłów.
Pozdrawiam serdecznie

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny. Szkoda, że Miona wyjechała... Mam nadzieję , że wróci. Nie rozpisuję się bo wena gdzieś uciekła, ale życzę Szczęśliwego Nowego Roku.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że Hermiony już nie ma, oby jednak okazało że jakimś cudem zmieni zdanie i wróci. A ta mała już i mnie wkurzać zaczyna, chyba mi się udzieliły uczucia głównej bohaterki.
    Swoją drogą - ale sobie wybrałaś moment, żeby urwać akcję, akurat jak się cokolwiek dziać zaczęło. Mam nadzieję, że niedługo będzie kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że dobrze kreuję postacie, skoro masz podobne odczucia, co bohaterowie :)
      A następny rozdział już w sobotę. Serdecznie zapraszam i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Nadrobiłam u Cb zaległości. Sorki, ale byłam na wsi i tak wyszło, że tam nie ma neta. Mam oooogromne zaległości, ale Tw opowiadanie wciąż mnie zaskakuje. Czekam na nn.
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że gdzieś zniknęłaś... Fajnie, że pamiętałaś o moim opowiadaniu :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.