25 stycznia 2014

Rozdział XV - Puszek

Mimo próśb dyrektora na sali wybuchła nie mała panika. Tym razem nawet Dumbledore nie miał władzy by zapanować nad spanikowanym tłumem. Na szczęście prefekci wzięli sprawy w swoje ręce i w jakiś sposób udało im się podzielić uczniów na grupy, by potem ich wyprowadzić.

Harry podążał za dzikim tłumem w stronę wieży Gryffindoru. A przynajmniej tak mu się wydawało. Bo kiedy, zobaczył nowo poznanego Aidana, zrozumiał, że pomylił grupy. Nagle uświadomił sobie, że znajduje się wśród obcych. Nikogo nie znał. Nigdzie nie widział Rona. Nie przejmując się wcale trollem buszującym po lochach odłączył się od grupy i skręcił w pusty korytarz. Podążał nim zamyślony całkowicie zapominając jak się tam znalazł. 
                
 Harry – usłyszał za sobą piskliwy głos przyjaciela. – Już myślałem, że troll cię zjadł.
                
 No wiesz… - Potter poczuł się oburzony, choć był świadom, iż Weasley tylko żartował.
                
 Chodźmy lepiej do pokoju wspólnego, bo będą nas szukać – Ron był najwyraźniej przerażony zaistniałą sytuacją, a Harry nie zdawał sobie sprawy, jak niebezpiecznym stworzeniem może być troll. Rudzielec pociągnął towarzysza w stronę schodów. Oboje weszli na pierwsze stopnie i ku ich zaskoczeniu, schody poruszyły się.
                
 Jeszcze tego brakowało… - Zmartwił się Ron.
                
Chłopcy zeszli na opustoszały korytarz. Wokół panowała ciemność. Nie było już nawet słychać odgłosów z wielkiej sali. Wszystko umilkło. Przeszył ich zimny dreszcz. Podświadomie czuli, że to nie jest kolejny korytarz prowadzący do jakichś sal lekcyjnych. Wiedzieli, że nigdy nie powinni się tam znaleźć. A jednak nie cofnęli się. Wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli wprost w paszczę potwora.
                               
***

W kolejne dni w Hogwarcie nie mówiło się o niczym innym, tylko o podejrzanej gościnie trolla. Po korytarzach roznosiły się najróżniejsze plotki. Każdy wierzył w to, co wydawało mu się najbardziej prawdopodobne. Ale nikt nie przypuszczał, że po tym wszystkim, któryś z nauczycieli straci pracę. Tym bardziej nikt by nie podejrzewał, że trafi akurat na nieśmiałego Quirella.
                
Kiedy na czwartkowym śniadaniu dyrektor przedstawił Martinę Powell, na sali zapadła cisza jak nigdy. Nie było oklasków. Nie było gwizdów. Tylko cisza. Uczniowie byli w szoku. Dopiero po chwili salę wypełniły pierwsze pomruki. Dlaczego Quirell opuścił szkołę? Od teraz imię nowej nauczycielki OPCM zagościło na ustach wszystkich uczniów. Jedni próbowali powiązać zmianę nauczyciela z trollem. Inni uważali, że to dwie osobne sprawy. Ale prawdy nikt nie znał. Za wyjątkiem grona pedagogicznego. Lecz ci milczeli. Żaden z profesorów nie odpowiadał na pytania ciekawskich uczniów. Co jeszcze bardziej przyczyniło się do narodzin kolejnych plotek, którym nie było końca.
                
 Cześć Nika – Harry przysiadł się do czarnowłosej na historii magii. Wiedział, że profesor Binns nie zwraca najmniejszej uwagi na uczniów, kiedy przedstawia temat, więc Potter uznał tę lekcję za najlepszy moment na rozmowę z koleżanką.
                
 Cześć – dziewczyna niechętnie się przywitała i ponownie pochyliła się nad pergaminem udając, że robi notatki.
                
 Gdzie jest Hermiona? – Potterowi wydawało się, że jest to najlepsze pytanie na nawiązanie kontaktu z Niką, która nie wydawała się być w najlepszym humorze. Ale nawet nie mógł przypuszczać, jak bardzo się pomyli w swoich spekulacjach.
                
 Nie mam pojęcia. To do twojego domu należy.
                
 Nika, wiem, że nie masz dziś zbyt dobrego humoru, ale chyba możemy porozmawiać jak przyjaciele, co?
                
 Co wy wszyscy z tymi przyjaciółmi – dziewczyna podniosła głos, co nie uszło uwadze ducha prowadzącego zajęcia. Profesor Binns podszedł, a właściwie podleciał do stolika, przy którym siedziała Krukonka.
                
 Panno… - zawahał się na chwilę.
                
 Snape. – Dokończyła za niego dziewczyna. – Tak, przepraszam profesorze, już nie będę rozmawiać.
                
Duch był najwidoczniej zadowolony ze swojej interwencji i nie kierując żadnych słów w stronę Krukonki, powrócił do katedry i kontynuował lekcję, a Nika kontynuowała rozmowę z Harrym, jednak tym razem zwracając uwagę na swój ton.
                
 Nie wiem o co ci chodzi, ale martwię się o Hermionę i chciałbym wiedzieć co z nią. Poza tym miałem zamiar opowiedzieć ci, co widziałem na trzecim piętrze.
                
 Przecież tam nie wolno chodzić – Snape'ówna ponownie dała się ponieść emocjom i trochę głośniej wypowiedziała te słowa. Jednak tym razem uprzedziła ruch profesora i od razu przeprosiła. Poczym szeptem zwróciła się do kolegi – Zwariowałeś, czy co? Po co tam poszedłeś?
                
 Coś czuję, że nie uwierzysz, kiedy ci powiem, że znalazłem się tam z Ronem przez przypadek. Ale nie to jest najważniejsze. Widzieliśmy tam coś. Jakiś potwór normalnie. Pies o trzech głowach. Ogromny i obrzydliwy. Ślina ciekła mu po pysku. Z gardła mu jechało. Wcale się nie dziwię, że nie pozwalają tam chodzić. Ale nie rozumiem, dlaczego to coś siedzi w zamku.
                
 Wstrząsająca historia, tylko po co mi to mówisz? – W głosie czarnowłosej znów można było wyczuć chłód.
                
 Pomyślałem, że może profesor…
                
 Przykro mi, Harry. Nie mam najmniejszego zamiaru go o to pytać. To, że jestem z nim spokrewniona, nie znaczy, że mu ufam, a on mnie. To nie jest dobry pomysł.
                
Do końca zajęć ta dwójka siedziała w milczeniu. Żadne z nich nie poruszyło tego ni innego tematu. Udawali, iż wsłuchują się w słowa Binnsa. Nika coś bazgroliła na pergaminie. Harry dłubał stalówką w stoliku. I oboje rozmyślali nad przebytą rozmową. Dopiero, gdy zabrzmiał dzwonek zwiastujący przerwę obiadową, Krukonka odważyła się ponownie odezwać.
                
 Stryjek nam nie pomoże – zwróciła się po cichu do kolegi, który właśnie wkładał podręcznik do torby. – Ale wiem, kto by mógł.
                
Nie minęło pięć minut, a już trójka pierwszoroczniaków podążała jeszcze zielonymi błoniami w stronę Zakazanego Lasu. Jesienne powietrze dało im się we znaki, kiedy kamiennymi schodkami schodzili wprost pod niedużą chatkę gajowego. Z ceglanego komina unosił się wprost do nieba szary dym zwiastujący, że Hagrid był w domu. Toteż pewnym krokiem podeszli pod drzwi budynku. Potter zapukał z całych sił, a i tak wydawało im się, że tylko musnął piąstką dębowe wrota. Usłyszeli szczekanie. A zaraz potem ciężkie kroki stawiane przez olbrzyma.

 Kto tam? – Właściciel zapytał grubym, ale jakże niepewnym głosem.

 To my, Hagrid. – Harry odezwał się bez najmniejszych oporów. Chyba tylko w nim gajowy nie budził lęku.

Drzwi uchyli się z lekkim skrzypnięciem. Ogromna dłoń Hagrida zaprosiła gości do środka. W progu przywitał ich mokrym całusem pies gajowego. Trochę wystraszeni i przytłoczeni ciasnym pomieszczeniem usadowili się na ławie. Hagrid od razu przygotował filiżanki i zawiesił kocioł z wodą nad ogniem. Z rozlatującego się kredensu wyciągnął półmisek z ciasteczkami. Wyglądały naprawdę smakowicie.

 A gdzie wasza koleżanka z tymi puszystymi włosami? – Hagrid zadał pytanie, na którego odpowiedź od dawna czekali chłopcy.

 Wróciła do domu – odparła ze smutkiem Nika, ale od razu pozbyła się melancholijnego nastroju i postanowiła przejść do rzeczy. – Ale to my byśmy chcieli panu zadać kilka pytań.

 Mówcie mi po prostu Hagrid – poprosił zalewając listki herbaty wrzątkiem.

 Auu… - Wyjąkał Ron, który do tej pory siedział jak na szpilkach. – Na brodę Merlina, ile te ciastka mają lat.

 Jakąś godzinę temu wyjąłem je z pieca, bo co?

 Bo… Są bardzo pyszne – przyznał nieco speszony Weasley.

 Ale przejdźmy już do rzeczy – Nika nie lubiła kiedy jej się przerywa. Tym bardziej gdy musi przebywać w takim miejscu, jak to. – Hagridzie, czy spotkałeś kiedyś psa z trzema głowami?

 Pewnie. Nawet w Hogwarcie taki jest… - I zawiesił się na moment. – Niewyparzony język. Nie powinienem wam tego mówić. Dumbledore będzie wściekły. Chyba nie byliście na trzecim piętrze u Puszka?

 Ten potwór to Puszek? – Zdziwił się Ron.

 Dlaczego dyrektor ukrywa go w szkole? – Zapytał dotąd nic niemówiący Harry.

 Puszek strzeże czegoś bardzo ważnego, ale to nie wasz interes. Zapomnijcie o Puszku i tej rozmowie. A teraz zmykajcie na lekcje.

Nie mogli nawet dopić herbaty, która w odróżnieniu do ciastek była przepyszna. Hagrid wyprosił ich bez słowa wyjaśnienia. Uczniowie posłusznie opuścili chatkę i skierowali się w stronę szkoły. Zastanawiali się czego mógł strzec ten okropny potwór. Wiedzieli, że dopóki się nie dowiedzą, dopóty nie zostawią tej sprawy w spokoju.

***

Nie dość, że rozdział początkowo miał się pojawić jakiś tydzień temu, to na dodatek nie jestem zbytnio z niego zadowolona. Miałam zupełnie inny zamiar, kiedy zaczęłam go pisać. A wyszło też co innego. Poza tym jest dość krótki. Jednym słowem jestem zawiedziona. Ale może następny będzie lepszy.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamten komentarz mi się usunął, więc jeszcze raz

      Rozdział jest fajny. Troszkę mało w nim akcji, ale wcale nie znaczy, że jest nudny. Wydaje mi się, że raz piszesz według kanonu, a potem nie. I to mnie właśnie myli. No cóż... Fajnie jest jeszcze raz przeżyć tą historię, tym razem z nową bohaterką. Pozdrawiam i liczę, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach ;)
      PS: Masz małą literówkę: Ale to my byśmy chcieli pani zadać kilka pytań.Napisałaś "pani".

      Usuń
    2. Literówka już poprawiona, a przy okazji jeszcze kilka innych błędów :)
      Kiedy zaczęłam pisać to opowiadanie, nie miałam zbytnio na nie pomysłu, ale teraz kiedy już wiem, co i jak i opieram się na dawnej wersji, czasem po prostu trudno wymazać pewne elementy, bo trzeba by wówczas zmieniać wszystko. A nie o to mi chodzi. Dlatego pojawiają się pewne elementy z kanonu, jednak pracuję nad tym, by jakoś je zamazać i stworzyć swoją wersję wydarzeń.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Mi to nie przeszkadza. Naprawdę, ale te nowe wydarzenia też są świetne ^^

      Usuń
  2. Witaj :) Trafiłam na bloga przez przypadek i nie żałuję od razu dodałam go do obserwowanych, to znaczy, że będę wpadać częściej :) Masz fajny, prosty, a zarazem wciągający styl. Bardzo mi się to podoba. Wplotłaś do HP nową postać - to też bardzo fajne :) Ciekawy pomysł. Życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba i liczę na częstsze wizyty :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.