Hermiona całymi dniami zaczytywała się w książkach.
Siedziała cicho w pokoju nie wychylając stamtąd nosa. Państwo Granger
niepokoili się tą sytuacją. Córka zdawkowo odpowiadała na ich pytania nie chcąc
zagłębiać się w dalsze dyskusje. Rodzice naprawdę się o nią martwili. Nie
wiedzieli, co tak właściwie się stało. Nie mieli najmniejszego pojęcia, że
Miona pokłóciła się z przyjaciółką. Ale dziewczyna uznała, że tak będzie
lepiej. Gdyby im powiedziała, nigdy nie pozwoliliby jej już wrócić do świata
magii. A ona tego nie chciała. Czuła się czarownicą i nie potrafiła tak po
prostu zapomnieć o swoich umiejętnościach. Choć początkowo bardzo chciała
wrócić do zwyczajnego życia, teraz nie była tego taka pewna. Coś ją ciągnęło do
magii. Tylko nie wiedziała, co. Ale nie miała sił, by się w to zagłębiać.
Dlatego czytała. Pragnęła się wyrwać z rzeczywistości. Książki zawsze jej w tym
pomagały. Lecz nie tym razem. Odpychała od siebie niechciane myśli, a one i tak
wracały. Do tego nachodziły ją wyrzuty sumienia, że od swojego wyjazdu z Hogwartu
nie kontaktowała się ze znajomymi. Nawet nie odpisała na list Niki. Brakowało
jej słów i przede wszystkim odwagi po tym jak po prostu uciekła.
***
Na
pamiątkowym zegarze z epoki wiktoriańskiej właśnie wybiła północ. Na dworze
szum drzew już dawno ustał. Za oknem nie było widać żywej duszy. To była
spokojna noc. Księżyc wchodził pod pierzynę czarnych chmur. Robiło się coraz
ciemniej. Świeca na stole powoli gasła. Ciepły wosk skapywał na drewniany blat
tak głośno, że mężczyzna o ziemistej twarzy nie mógł się dalej skupić na swoich
myślach. Powoli popadał w paranoję. Wyszedł nawet ze swojego gabinetu. Zaczął
się martwić tym, co działo się wokół niego. Miał złe przeczucia, które nie
pozwalały mu spokojnie usiedzieć w miejscu. Chodził od jednego okna do
drugiego. I zamiast zdmuchnąć złoty płomień i pójść jak co noc spać,
niecierpliwie czekał na powrót żony.
Kiedy
po obiedzie Stella wyszła z domu mówiąc mu, że zamierza odwiedzić koleżankę z
pracy, nawet nie raczył się z nią pożegnać. Nie powiedział nawet chłodnego do wiedzenia. Pozwolił jej po prostu
odejść. Ale wtedy nie mógł wiedzieć, że w końcu zacznie się o nią martwić.
Czyżby go opuściła? Obraził ją swoim zachowaniem? Wróci? A może coś jej się
stało?
W
tej chwili nie myślał już trzeźwo. Był kłębkiem nerwów. Wyobrażał sobie
najgorsze. Gdy nagle usłyszał delikatne stukanie. Odwrócił się bez namysłu w
stronę okna. Kiedy ujrzał Dubi, sówkę córki, przeszył go dreszcz niepokoju.
Wpuścił ją do mieszkania i pospiesznie odwiązał liścik niechlujnie przyczepiony
do jej nóżki. Drżącymi rękoma rozwinął pergamin, na którym widniało pismo Niki.
Zaczął czytać treść wiadomości, gdy usłyszał głos Stelli:
— Jeszcze nie śpisz? – Wysoka kobieta wyszła właśnie z kominka. Otrzepała swoje
szaty, a na dywanie pojawiły się drobinki popiołu. Natychmiast przywołała
skrzata domowego, by posprzątał zabrudzenie i podeszła do swojego męża. Objęła
go czule, ale ten natychmiast wyrwał się z uścisku żony. Był spięty i
zestresowany, a ona tak po prostu, bez słowa wyjaśnień się do niego przytula.
— Czekałem. – Choć był wściekły, nie potrafił wyrazić swojego żalu. Nie miał
odwagi na nią krzyknąć, by dać upust swoim negatywnym emocjom. Ona zawsze go
hamowała. Powoli zaczynał mieć tego dość. Czasami miał wrażenie, że dał się jej
opętać. Przy niej nie był taki, jaki chciałby być. Ona miała nad nim pełną
kontrolę. Wciąż sobie obiecywał, że to zmieni, lecz kiedy Stella pojawiała się
na horyzoncie, tracił swoją pewność siebie i ponownie poddawał się jej mocy.
Czuł się jej więźniem, ale nie potrafił uciec.
Stella
się do niego uśmiechnęła. Pocałowała go w usta. Tym razem Tom nie oponował.
Ponownie znalazł się w jej szponach. Lecz ta długonoga piękność zupełnie nie
zauważała pewnego rodzaju strachu w oczach męża. Albo po prostu nie chciała go
widzieć. Zupełnie ignorowała to nietypowe zachowanie Snape’a. Kochała go. Nie
chciała być dla niego udręką. Pragnęła dla niego jak najlepiej. Ale nie zdawała
sobie sprawy, że mąż miał odmienne odczucia w tej sprawie. Tak naprawdę się nie
rozumieli. Jednak nigdy się do tego nie przyznali.
— Co tam masz? – Wyciągnęła mu z ręki list od córki. Przeczytała go nie zwracając
uwagi na nieobecność męża. – Nika pisze, że chciałaby abym napisała jej coś o
Flamelu.
Stella
była specjalistką w tej dziedzinie. Kiedy zaczynała pracę w wydawnictwie, jej
pierwszym zleceniem było napisane artykułu właśnie o Nicholasie Flamelu. Tak
się zagłębiła w temat, że od tamtego czasu zaczęła prowadzić prywatne śledztwo
w sprawie słynnego alchemika. Była zafascynowana jego sobą. I choć nigdy nie
interesowała się alchemią, ów czarodziej wprowadził ją w ten tajemniczy świat
magii, a ona się w nim zakochała. Przy każdej okazji szukała kolejnych
informacji na temat działań Flamela. Uwielbiała się dzielić tymi informacjami
ze wszystkimi naokoło. Ale prawda była tak, że tylko ją interesował ten temat.
Nikt nie słuchał jej nudnych wywodów o życiu alchemika. Jedynie córka była jej
wiernym słuchaczem. Kiedy Nika była jeszcze małym brzdącem, każdego wieczoru
matka czytała jej na dobranoc opowieści o Flamelu. Dziewczynka nie miała
wyjścia. Musiała tego słuchać. I Stella nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek jej
córka z własnej woli zapyta o Nicholasa. Więc po przeczytaniu tej krótkiej
wiadomości z Hogwartu, była niemalże w siódmym niebie. Wzruszyła się. Z jej
oczu popłynęły łzy szczęścia.
— Przynieś mi pergamin – poprosiła męża ocierając rękawem twarz.
Tom
bez słowa poszedł do komórki po kartkę, by żona mogła odpisać córce. Kiedy
szukał odpowiedniej koperty, zaczął zastanawiać się nad ostatnimi wydarzeniami.
Nic nie rozumiał. Nie potrafił sobie wytłumaczyć, co tak właściwie się wokół
niego dzieje. Miał wrażenie, że stoi gdzieś poza sceną i może się tylko biernie
przyglądać życiu. Był zagubiony. A żona wcale mu nie pomagała. Choć tak bardzo
się przejmowała, kiedy Tom nie chciał wychodzić ze swojego gabinetu, bo
dowiedział się o obecności brata w Hogwarcie, w rzeczywistości trudno było jej
go zrozumieć. Była świadoma jak poważna jest zaistniała sytuacja, a jednak nie
chciała tego przyznać. Uważała, że w końcu wszystko się ułoży. Wierzyła, że
Nika będzie bezpieczna i nigdy nie dowie się prawdy. Potrafiła zaufać
Severusowi. Nie sądziła, by mógł coś powiedzieć Nice bez zgody jej rodziców.
Stella starała się nie szukać na siłę problemów. Wolała o wszystkim zapomnieć i
powrócić do spokojnego życia.
***
Nika
obudziła się zlana zimnym potem. Wymasowała skronie, by ulżyć sobie w bólu
głowy. Nie pamiętała co jej się przyśniło. W wyobraźni miała jakieś zaćmione
wspomnienie. Wysilała umysł, ale wciąż nie potrafiła odtworzyć obrazów sprzed
kilku minut. A mimo to czuła, że było to coś strasznego. Miała koszmar.
Przetarła
oczy i udała się do łazienki. Dla rozluźnienia wzięła chłodny prysznic. Dzięki
niemu przestała ją boleć głowa. Od razu poczuła się lepiej. Dlatego, już z
uśmiechem na twarzy, zeszła do wielkiej sali na śniadanie.
Krukonka
nałożyła sobie na talerz dużą porcję jajecznicy. Do kubka nalała gorącej
herbaty. Wrzuciła też plasterek cytryny do wrzątku. Tego właśnie potrzebowała.
Ciepłego śniadania, które zapachem przypominało jej domowe posiłki. Stęskniła
się za rodziną, za domem, za swoim przytulnym pokojem. Stęskniła się też za
tymi wszystkimi popołudniami spędzonymi razem z Hermioną. Przełykając kolejne
kęsy jajecznicy dostrzegła nad stołem swoją sówkę. Szczerze mówiąc nie
spodziewała się, że odpowiedź od mamy nadejdzie tak szybko. Była mile
zaskoczona, kiedy Dubi wypluła z dzióbka kopertę w kolorze limonki. Dziewczyna
natychmiast wyjęła jej zawartość i pospieszyła do stołu Gryfonów, by podzielić
się nowymi informacjami ze swoimi kolegami.
— Mama pisze, że niedawno Nicholas zdecydował się przenieść kamień filozoficzny w
inne miejsce. Na szczęście zrobił to w odpowiednim momencie, bo jak się okazuje
do skrytki, w której go ukrywał ktoś się zdołał później włamać. Obecne miejsce
ukrycia kamienia nie jest znane. Ale nie dla nas – poinformowała Nika chłopców,
kiedy przechadzali się na przerwie pustym korytarzem Hogwartu.
— Puszek pilnuje kamienia filozoficznego – zauważył nieprędko Ronald.
— Ale dlaczego ten kamień jest taki cenny? – Zapytał Harry, który jeszcze nie wszystko
rozumiał.
— Jak wam już wcześniej zdążyłam powiedzieć, Flamel przez długi czas pracował nad
osiągnięciem nieśmiertelności. Udało mu się. Ten kamień gwarantuje wieczne
życie, którym w tej chwili cieszy się Nicholas i Perenelle, jego żona.
— Skoro ten kamień został przeniesiony do Hogwartu, najbezpieczniejszego miejsca
w świecie czarodziejów znaczy, że…
— Ktoś go szuka – dokończyła dumna z rozwiązania zagadki Nika. – Tylko po co i
kto?
— Po co, to chyba oczywiste. Ale kto?
Na
to pytanie dzieciaki już nie znalazły odpowiedzi. Otóż okazało się, że
Dumbledore postanowił oddać kamień filozoficzny właścicielowi. Puszek opuścił
Hogwart. Wszystko wróciło do normy. Tak przynajmniej się wydawało, bo w
rzeczywistości w szkole zapanowała aura tajemnicy. Uczniowie próbowali dociec
powodu zwolnienia profesora Quirella. Nikt nie wierzył, że nauczyciel sam
zrezygnował ze stanowiska, jak twierdziło ciało pedagogiczne. Wszyscy zdążyli
powiązać osobę jąkały z niespodziewanym wtargnięciem trolla. Poza tym nagle
otworzono trzecie piętro. Co ciekawsi obiecali sobie wyjaśnić tę sprawę. Ale
trójka pierwszoroczniaków postanowiła jednak odpuścić. Wiedzieli dość dużo na
ten temat i nie zamierzali dalej węszyć. Tym bardziej, że zbliżały się pierwsze
egzaminy semestralne przed przerwą świąteczną. Ambitne dzieciaki nie chciały
polec już na pierwszym roku, dlatego wzięli się ostro do nauki zapominając o
tych bardziej błahych sprawach.
Świetny rozdział :) Warto było poświęcić kilka minut na przeczytanie i skomentowanie :) Jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńDziękuję. Uśmiech sam się maluje na twarzy, kiedy czytam takie pozytywne komentarze.
UsuńCzytam z zainteresowaniem i uświadamiam sobie, że dawno nie przeczytałam żadnej książki:) Naprawdę ciekawy blog:))
OdpowiedzUsuń