Hermiona
długo nie mogła otrząść się z tego, co powiedziała jej babcia. Nareszcie
wszystko zaczęło do siebie pasować. Ale dlaczego dopiero po tak długim czasie
poznaje prawdę? Dlaczego nikt wcześniej jej o tym nie powiedział. Nigdy nie
miały babcią przed sobą tajemnic. A
przynajmniej tak się Mionie wydawało. Teraz wiedziała, że było inaczej.
Pani Cécile wiele razy
opowiadała o swoim ojcu. Nie miała wiele do powiedzenia na jego temat, ale
Hermiona czuła, że mimo wszystko kochała go. Nie znała, ale on był jej ojcem.
Bardzo żałowała, że nie miała okazji go poznać. Lecz nigdy nie przyznała się
wnuczce, z jakiego powodu. Prawdę mówiąc, Miona nie interesowała się tym za
bardzo. Jakoś nie chciała wprowadzać babci w zakłopotanie. Ale Cécile pominęła
naprawdę ważny fakt ze swojego życia.
Czuła się rozczarowana. Nawet
pomijając fakt, że babcia zataiła przed nią pewne informacje. Po prostu nie tak
sobie to wszystko wyobrażała. Przez chwilę wierzyła w cuda. List z Hogwartu był
dla niej ogromną niespodzianką i jednocześnie spełnieniem marzeń. I choć
wówczas wszystko było takie dziwne i tajemnicze, Miona przyjęła tę
rzeczywistość. A teraz jej wizja świata się rozprysła. Okazuje się, iż życie
każdego człowieka jest zaplanowane od początku do końca. Nie ma tam miejsca na
spontaniczność. Mimo, że człowiekowi wydaje się, iż panuje nad swoim losem i
jest władcą własnej egzystencji, w rzeczywistości jest tylko pionkiem, który
zrobi to, co los nakaże.
Marzenia są złudne. Ludzie mogą
śnić i wyobrażać sobie własne szczęście. Jednak jeśli nie jest ono im pisane,
nigdy nie dane im będzie się nim cieszyć. Życie jest jak film. Człowiek jak
aktor. A jego egzystencja to po prostu scenariusz, gdzie nie ma miejsca na
poprawki.
Hermiona była wściekła, że w tak
młodym wieku przychodzi jej odkryć tę tajemnicę ludzkiego losu. W jednej chwili
przestała być dzieckiem. Jej marzenia gdzieś odpłynęły. Bo po co marzyć, skoro
i tak wszystko jest zaplanowane? Nie będzie już czekać na szczęście, gdyż może
nigdy go nie doświadczy. A po co się niepotrzebnie łudzić. To przynosi tylko
dodatkowe rozczarowania.
Nagle wszystko stało się takie
płytkie. Bez wyrazy. Bez duszy. Bez głębi. Nie takiego życia oczekiwała. Ale
teraz wie, że jej wyobrażenia były zbędne. I tak na nic nie miała wpływu. A
cuda się nie zdarzają. Każda sytuacja wynika z innej. Nic nie dzieje się bez
przyczyny, przez przypadek.
Młoda czarownica miała mętlik w
głowie. Musiała sobie to wszystko jakoś poukładać. Na spokojnie. W samotności. Nie
mogła dłużej usiedzieć w mieszkaniu. Ubrała się ciepło i wyszła do ogrodu.
Dostrzegła światło w jednym z pokoi sąsiedniego domu. W jednej chwili wróciły
wspomnienia, kiedy to razem z Niką siedziały w tamtym pokoju i rozmawiały o
świecie czarodziejów. Przyjaciółką Miony naprawdę przekonująco opowiadała.
Pozwalała przenieść się sąsiadce do tak odmiennego świata. A Hermiona wierzyła
w jego istnienie. Początkowo miała pewne wątpliwości, lecz z czasem poczuła, że
te wszystkie historie są prawdziwe. I w tym momencie zapragnęła stać się
częścią owego świata. To było jej marzenie i najważniejszy cel. Tylko, że gdy
sen się spełnił, ponownie chciała wrócić do normalności. A dzisiaj dowiedziała
się, że jednak nie może tak po prostu odejść. Bo taki los był jej pisany.
***
W końcu, po dłużącej się
przerwie świątecznej, Nika wróciła do Hogwartu. Do swojego drugiego, albo nawet
jedynego domu. Przez te ferie wiele się wydarzyło. Kontakty z rodzicami się
pogorszyły. Święta nie były takie radosne jak zawsze. Coś się popsuło. Już od
pierwszego dnia w rodzinnym domu, nie mogła się doczekać powrotu do szkoły. Do miejsca,
w którym czuła się naprawdę bezpiecznie.
Stanęła w sali wejściowej i
zaczęła wodzić po niej sentymentalnym wzrokiem. Tutaj spędzi następne pół roku.
I była bardzo rada z tego powodu. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła ku wieży
Krukonów. Po drodze spotkała rozchichotanych kolegów z Gryffindoru.
— Cześć Nika – uściskali ja na
powitanie.
— Stęskniłam się.
— Za nami, czy za szkołą? –
zaśmiał się Harry.
— Co z Hermioną? – Ron nagle
spoważniał, jakby nie on.
— Hm… - Nika nie bardzo
wiedziała, co ma powiedzieć. Tyle ostatnio się wydarzyło. – To długa historia –
odparła tylko, bo wiedziała, że i tak nie zdąży im wszystkiego opowiedzieć w
ciągu tych kilku minut, kiedy stali na korytarzu.
— Czyli wieczorem w dawnej
klasie transmutacji?
Już od dawna mieli problem, by znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie nikt
nie podsłuchałby ich rozmów i nie zastanawiał się, jakie wspólne tematy mogą
mieć uczniowie z dwóch różnych domów. I w końcu, całkiem przez przypadek,
chłopcy trafili do nieużywanej klasy. Od razu poinformowali o tym Nikę. I kiedy
pogoda się pogorszyła, przenieśli się ze swoimi spotkaniami właśnie do tej sali.
Uczniowie się pożegnali, by wieczorem ponownie się spotkać. Siedzieli
teraz na kolebiących się krzesłach w ciemnej klasie. Aby uprzyjemnić sobie tam
pobyt, zapalili lampę naftową i przynieśli przekąski. Nika usadowiła się
wygodniej, a jej ruch spowodował głośne skrzypnięcie krzesła. Wstrzymali oddechy
i przez chwilę nasłuchiwali, czy aby
nikt nie przechodził korytarzem. Cisza. Byli bezpieczni. Nikt ich nie odkryje.
Dziewczyna więc zaczęła opowiadać.
Pod koniec przerwy świątecznej Hermiona przysłała przyjaciółce list, w którym
przeprosiła za swój nagły wyjazd z Hogwartu. Wyjaśniła jeszcze raz, co nią
kierowało. Przyznała, że trochę się stęskniła za Hogwartem i znajomymi ze
szkoły. Ale nie wróci. Nie do Hogwartu. Po opowieści babci postanowiła
dowiedzieć się więcej na temat dziadka. Aby tego dokonać, musiałaby wyjechać
razem z babcią do Francji. Nie zastanawiała się długo. Zdecydowała się jechać.
A od września postanawia wrócić do magicznej szkoły. Ale nie w Anglii, ale we
Francji. Babcia ją poinformowała, że i tam jest podobna szkoła - Akademia Magii
Beauxbatons. To tam będzie kontynuować swoją naukę. Ma jednak nadzieję, że
kiedy wróci do Anglii, będzie mogła się spotkać z Niką i chłopcami.
— Rzeczywiście, trochę się u niej działo – skomentował czarnowłosy.
— Ale takich rzeczy nie robi się przyjaciołom. Dlaczego nie może wrócić
do Hogwartu? – Ron chyba nie do końca zrozumiał sytuacji Hermiony. Ona naprawdę
przechodziła trudny okres, a on jakoś nie potrafił tego przyjąć do wiadomości.
— Ron, Miona naprawdę by chciała, ale musi też poznać historię swojej
rodziny – Nika próbowała jakoś ujarzmić jego emocje.
— Skąd to możesz wiedzieć. Ona nawet nie chce się z nami widzieć. Gdyby
było inaczej, przyszłaby do ciebie, a nie pisała list. Nawet nie pożegnała się
z najlepszą przyjaciółką. Bo nadal nimi jesteście, czyż nie? – Panna Snape
chciała coś powiedzieć, ale Weasley nie miał zamiaru więcej słuchać. Wyszedł po
prostu z klasy.
— Co jemu się stało? – Nika nie wierzyła własnym zmysłom. Przed przerwą
świąteczna Ron był spokojniejszy. Nie denerwował się. Był raczej opanowany, no
i radośnie nastawiony do życia. A teraz jakby nad sobą nie panował. Dziewczyna
go nie poznawała. Nie wiedziała, jak ma reagować na jego zmienione
usposobienie.
— Nie mam pojęcia. W święta trochę się posprzeczaliśmy, ale potem było
wszystko w porządku. To dzisiaj tak zaczął świrować.
Nika nic na to nie odpowiedziała. Nie chciała za bardzo się w to
mieszać. Miała dosyć własnych problemów. W czasie pobytu w domu wiele, naprawdę
wiele się wydarzyło. A wydarzenia te miały ogromny wpływ na jej obecne życie.
Nic nie było już takie samo, jak przed przybyciem do Hogwartu, nawet nie takie,
jak przed świętami.
— A co u ciebie, Nika? – Harry zadał to prozaiczne pytanie, by jak najszybciej
przerwać ciszę. Czuł się niezręcznie, kiedy słyszał własne bicie serca. I to w
takim momencie, kiedy nie był sam.
Ale Nika nie zbyła go byle jaką odpowiedzią, jakiej się spodziewał.
Ucieszyła się, że nareszcie może się komuś wygadać. Powiedzieć prawdę. Hermiona
jej nie odwiedziła. Ona nie mogła wychodzić z domu. Więc wcześniej musiała w
samotności wszystko przeżywać. Nikt inny nawet nie wiedział, co się z nią
działo. A ona była cała roztrzęsiona. Ulżyło jej, gdy w końcu ktoś się zainteresował
jej życiem. Chciał pogadać, mimo, że było to tylko pytanie, które miało
zagłuszyć niezręczną ciszę.
— Tak wiele się działo. Chciałabym to wszystko z siebie wyrzucić, ale
czy ty chcesz tego słuchać?
— Przez tyle czasu zadręczałem się własnym życiem, że czas najwyższy,
by zainteresować się innymi – Bez dwóch zdań udawał. Wcale nie miał ochoty na
wysłuchiwanie czyichś problemów. Chciał dalej pogrążać się w swojej niedoli.
Ale wiedział, że tak nie można. Dlatego zachęcał Nikę, by się wygadała.
— Odwiedził mnie stryjek.
— Snape był u ciebie? – Teraz jego zdziwienie było prawdziwe. Tym
jednym zdaniem Nika zmieniła podejście Harry’ego do tej rozmowy. Zaczął
przysłuchiwać się jej słowom z żywym zainteresowaniem.
— Przez tyle lat nie wiedziałam o jego istnieniu i nagle zjawia się w
moim domu. I zostaje na całe święta. Jakby nie miał własnego mieszkania.
Wkurzył mnie. Rodzice też. Bo nie uprzedzili mnie. Zachowywali się, jakby był zwyczajnym
gościem, może nawet członkiem rodziny, który regularnie nas odwiedza. Cóż,
skutecznie okazywałam swoją niechęć i w końcu dostałam szlaban. Dlatego nie
mogłam spotkać się z Hermioną. A nie zaprosiłam jej, bo i tak byśmy nie mogły
spokojnie porozmawiać, kiedy on był w pobliżu. Rozstroił całe święta. Ale
wiesz, ostatecznie nie było tak źle. Kiedy, mimo zakazów mamy, weszłam do jego
pokoju, jakoś zmieniło się moje spojrzenie na niego. On nie jest taki zły, na
jakiego wygląda.
— No to chyba nie myślimy o tej samej osobie – skwitował ostro Harry.
Był wyraźne zirytowany stwierdzeniem Niki. – Ale opowiadaj dalej – dodał
łagodniejszym głosem, gdy dziewczyna złożyła złowrogie spojrzenie na jego
twarzy. Przez chwilę się jej bał. Nigdy nie widział jej takiej wściekłej.
Lepiej z nią nie zadzierać. Już współczuł temu, kto w przyszłości się jej
narazi.
— Jeśli chce, to jest naprawdę miły – kontynuowała czarnowłosa. – Ale wiem,
że w szkole znów będzie tym samym wrednym nietoperzem.
— A co takiego się wydarzyło, że zmieniłaś o nim zdanie?
Skrzypnięcie podłogi i otwieranych drzwi. Dziewczyna natychmiast przyciągnęła wyciągniętą rękę do tułowia. Z bijącym sercem uniosła powoli głowę. W progu stał Severus Snape.
Gdy zobaczyła stryjka, myślała, że to jej koniec. Już sobie wyobrażała złość matki, smutne spojrzenie ojca i katusze, jakie przyjdzie jej znosić w szkole na lekcjach eliksirów. Wzrok Severusa był tak przenikliwy, że Nika miała wrażenie, jakby zajrzał do jej duszy. Chciała uciec. Oddalić się jak najszybciej z tego miejsca. A potem zapomnieć. A najlepiej cofnąć czas i nigdy nie wchodzić do tego pokoju. Ale było już za późno. Nie miała żadnego ruchu. Snape zagrodził swoim ciałem wyjście. Poza tym dziewczyna była tak przerażona, że aż skonfundowana. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Nie ruszyła się na krok. Chciała coś powiedzieć, ale słowa nie przechodziły jej przez gardło. Wydała z siebie jedynie jakiś charchot. Na szczęście stryjek odwrócił od niej swój wzrok i skupił uwagę na dzienniku, który nadal leżał za skrzynią.
- Accio dziennik – oprawiona w skórę książeczka powędrowała prosto w ręce Snape’a. Gwałtownie złapał ją w locie. A potem spowolnił swoje ruchy. Zaczął ją delikatnie gładzić. Wtedy usiadł na fotelu i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nika nadal stała w tym samym miejscu i wstrzymywała ukradkowo oddech. Mogła teraz uciec, ale czekała. Czekała na dalszy przebieg wydarzeń. Obserwowała kątem oka ruchy stryjka.
Ostrożnie otworzył dziennik. Przez chwilę jego wzrok był skupiony na zawartości dzienniki, a potem przeniósł go na nieruchomą Nikę. Jednak tym razem jego spojrzenie nie było tak przenikliwe. Wręcz przeciwnie. Było łagodne i w pewnym sensie przyjazne.
- Usiądź – subtelnym głosem zaprosił swoją bratanicę, by spoczęła na skórzanej sofie. Kiedy dziewczyna usiadła, przemówił ponownie. – Nie będę pytać co tutaj robiłaś, bo nie chcę wiedzieć. Nie powiem też twojej matce, że złamałaś jej zakaz i tym samym moją prośbę. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie uciekłaś, kiedy się tutaj zjawiłem.
Dziewczyna milczała. Ślepo wpatrywała się w podłogę. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Była kompletnie zaskoczona takim obrotem sprawy. Przepełniała ją pustka. Jakby nie rozumiała, co się wokół niej dzieje. Jakby była tylko widzem.
- Mogłabyś mi wytłumaczyć tę sytuację – Snape zapytał ostrzejszym tonem. Nie lubił, kiedy ktoś nie odpowiadał na jego pytana. On po to je zadaje, by uzyskać odpowiedź. Ale nie wszyscy to rozumieli.
- Ale… - Nika zaczęła łamanym głosem – nie wiem, co powiedzieć. – I to była prawda.
- Dobrze. W takim razie nie będę cię męczył takimi bezsensownymi pytaniami, które i tak nic nie wnoszą do życia. Ale powiedz jedno: Myślałaś kiedyś o swoim pochodzeniu?
Nie takiego pytania spodziewała się jedenastolatka. Ta rozmowa wydała jej się bardzo dziwna. Nic nie rozumiała.
- Ja… - Chciała już powiedzieć, że nic sobie nie przypomina, gdy jakiś wewnętrzny głos kazał jej przemówić – Nie wiele wiem, ale chciałabym to zmienić, aby nie dopuścić znów do takiego zaskoczenia, jak to, kiedy dowiedziałam się, że jesteś moim stryjem.
- Kiedyś więc ci opowiem o naszej rodzinie, ale jeszcze nie teraz. Idź się pakować. Niedługo wracamy do Hogwartu.
Skrzypnięcie podłogi i otwieranych drzwi. Dziewczyna natychmiast przyciągnęła wyciągniętą rękę do tułowia. Z bijącym sercem uniosła powoli głowę. W progu stał Severus Snape.
Gdy zobaczyła stryjka, myślała, że to jej koniec. Już sobie wyobrażała złość matki, smutne spojrzenie ojca i katusze, jakie przyjdzie jej znosić w szkole na lekcjach eliksirów. Wzrok Severusa był tak przenikliwy, że Nika miała wrażenie, jakby zajrzał do jej duszy. Chciała uciec. Oddalić się jak najszybciej z tego miejsca. A potem zapomnieć. A najlepiej cofnąć czas i nigdy nie wchodzić do tego pokoju. Ale było już za późno. Nie miała żadnego ruchu. Snape zagrodził swoim ciałem wyjście. Poza tym dziewczyna była tak przerażona, że aż skonfundowana. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Nie ruszyła się na krok. Chciała coś powiedzieć, ale słowa nie przechodziły jej przez gardło. Wydała z siebie jedynie jakiś charchot. Na szczęście stryjek odwrócił od niej swój wzrok i skupił uwagę na dzienniku, który nadal leżał za skrzynią.
- Accio dziennik – oprawiona w skórę książeczka powędrowała prosto w ręce Snape’a. Gwałtownie złapał ją w locie. A potem spowolnił swoje ruchy. Zaczął ją delikatnie gładzić. Wtedy usiadł na fotelu i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nika nadal stała w tym samym miejscu i wstrzymywała ukradkowo oddech. Mogła teraz uciec, ale czekała. Czekała na dalszy przebieg wydarzeń. Obserwowała kątem oka ruchy stryjka.
Ostrożnie otworzył dziennik. Przez chwilę jego wzrok był skupiony na zawartości dzienniki, a potem przeniósł go na nieruchomą Nikę. Jednak tym razem jego spojrzenie nie było tak przenikliwe. Wręcz przeciwnie. Było łagodne i w pewnym sensie przyjazne.
- Usiądź – subtelnym głosem zaprosił swoją bratanicę, by spoczęła na skórzanej sofie. Kiedy dziewczyna usiadła, przemówił ponownie. – Nie będę pytać co tutaj robiłaś, bo nie chcę wiedzieć. Nie powiem też twojej matce, że złamałaś jej zakaz i tym samym moją prośbę. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie uciekłaś, kiedy się tutaj zjawiłem.
Dziewczyna milczała. Ślepo wpatrywała się w podłogę. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Była kompletnie zaskoczona takim obrotem sprawy. Przepełniała ją pustka. Jakby nie rozumiała, co się wokół niej dzieje. Jakby była tylko widzem.
- Mogłabyś mi wytłumaczyć tę sytuację – Snape zapytał ostrzejszym tonem. Nie lubił, kiedy ktoś nie odpowiadał na jego pytana. On po to je zadaje, by uzyskać odpowiedź. Ale nie wszyscy to rozumieli.
- Ale… - Nika zaczęła łamanym głosem – nie wiem, co powiedzieć. – I to była prawda.
- Dobrze. W takim razie nie będę cię męczył takimi bezsensownymi pytaniami, które i tak nic nie wnoszą do życia. Ale powiedz jedno: Myślałaś kiedyś o swoim pochodzeniu?
Nie takiego pytania spodziewała się jedenastolatka. Ta rozmowa wydała jej się bardzo dziwna. Nic nie rozumiała.
- Ja… - Chciała już powiedzieć, że nic sobie nie przypomina, gdy jakiś wewnętrzny głos kazał jej przemówić – Nie wiele wiem, ale chciałabym to zmienić, aby nie dopuścić znów do takiego zaskoczenia, jak to, kiedy dowiedziałam się, że jesteś moim stryjem.
- Kiedyś więc ci opowiem o naszej rodzinie, ale jeszcze nie teraz. Idź się pakować. Niedługo wracamy do Hogwartu.
***
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy go przeczytali. Dziękuję, że nadal jesteście. Mam nadzieję, że długością rozdziału, choć trochę wynagrodziłam Wam tak długą nieobecność.
Maj był dla mnie trudnym miesiącem. Ale już wszystko wraca do normy. Jest wena, jest mnóstwo chęci do pisania i jest też czas. Będzie dobrze :) Pozdrawiam Was gorąco.
Wspaniale piszesz. Bardzo dobrze czyta się Twoje opowiadanie. Mam nadzieję że weny i chęci do pisania Ci nie zabraknie, bo już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się tak szybko żadnego komentarza tutaj. Ale Twoje odwiedziny są dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem. Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam gorąco.
Rozdział długi, ale przyjemnie się czyta :) Mam nadzieję, że następne będą równie interesujące :D Wreszcie zaczyna się jakiś bardziej zawiły wątek, czekałam na to!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
http://magic-can-do-everything.blogspot.com/
Racja, bardzo długo szło mi rozwinięcie. Ale teraz będzie tylko więcej tajemnic i zawiłości :)
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza.