23 sierpnia 2014

Rozdział XXIX - Niespodziewana wizyta

Nika, niczym w transie opuściła swoje miejsce przy stoliku. Pozostawiając wszystkie rzeczy i płonący ogień pod kociołkiem wyszła za Severusem z klasy. Nie wiedziała, co się dzieje. Coś musiało się stać. Z niepewności nie potrafiła trzeźwo myśleć. Nawet jej się nie chciało. Ślepo podążała za stryjkiem nieznaną sobie trasą.
                
Po szalonym spacerze korytarzami Hogwartu, zatrzymali się przed kamiennym posągiem chimery. Profesor wypowiedział jakieś słowa, których Nika nie zdążyła odnotować w pamięci i gargulec się przesunął. Chronił wejścia do niszy, w której kryły się kręte schody prowadzące w górę. Severus wszedł na pierwszy stopień i pociągnął za sobą uczennicę. Cała konstrukcja się poruszyła tak, że nie musieli się wspinać, a już po chwili stali na szczycie schodów w małym przedsionku. Uwagę dziewczyny przykuły dębowe drzwi zdobione złotymi ornamentami. Snape zastukał w nie trzy razy kołatką z wizerunkiem lwa i usłyszawszy cichy głos Proszę, wszedł do środka. Za nim nieśmiało przestąpiła próg Krukonka. Jej oczom ukazał się imponujący gabinet dyrektora.
                
Dumbledore siedział za antycznym biurkiem. Ścianę za nim zamieszkiwały portrety najprawdopodobniej byłych dyrektorów szkoły. Bacznie przyglądali się dziewczynie. Ona również nie mogła od nich oderwać wzroku. Dlatego aż podskoczyła z przerażenia, kiedy usłyszała głos ojca. Odwróciła się energicznie i na sofie w rogu pokoju zobaczyła swoich rodziców. Nie wierzyła własnym oczom. Co oni robili w Hogwarcie? Przecież dopiero co się pożegnali.
                
Tom Snape widząc, że córka nie zamierza podejść, by się z nimi przywitać, wstał i sam chciał do niej podejść. Lecz ona gestem dłoni zatrzymała ojca i zapominając o obecności dyrektora i Severusa, władczym tonem zapytała:
                
— Co wy tutaj robicie?
                
— Nie cieszysz się, że nas widzisz? – Stella udała niejakie zdziwienie.
                
— Niko, Severusie, usiądźcie – dyrektor, jakby w ogóle nie słyszał tej krótkiej rozmowy. Pomarszczoną dłonią wskazał przybyłym fotele naprzeciwko jego biurka. Wtedy do gabinetu zapukał i nie czekając na zaproszenie wszedł profesor Flitwick. Jemu również Dumbledore nakazał zająć miejsce. Nastała chwila ciszy. Przerwał ją ponownie łagodny głos najstarszego w tym pomieszczeniu mężczyzny. – Severusie, zapewne już zdążyłeś powiedzieć bratanicy, dlaczego was wezwałem.
                
— Właściwie to nie, dyrektorze. – Severus wypowiedział te słowa najbardziej skuszonym tonem, jaki potrafił przyjąć.
                
— No, cóż. To tak szybciutko w skrócie – uśmiech z twarzy Dumbledore’a nie znikał ani na moment.
                
— Dyrektorze – przerwał mu nieśmiało Tom – to chyba my powinniśmy jej powiedzieć.
                
Albus Dumbledore skinieniem głowy przyznał panu Snape'owi rację i pozwolił mu mówić. Ale to Stella przejęła pałeczkę i od razu przeszła do rzeczy.
                
— Nika, chcemy żebyś wróciła do domu.
                
— W Hogwarcie jest bezpiecznie. Nigdzie się stąd nie ruszam. Nic mi się tutaj nie stanie. – Dziewczyna nie mogła uwierzyć w słowa matki. Tego by się nigdy nie spodziewała. Przecież gdyby nie uważali szkoły za bezpieczne miejsce, nie pozwoliliby jej kontynuować nauki. Tak wielu rodziców nie pozwoliło swoim pociechom jechać do Hogwartu. Ale oni?
                
— Można wiedzieć, dlaczego chcecie uniemożliwić córce dalszą edukację? – Severus zerwał się z fotela, ale jego twarz nie okazywała żadnego zdenerwowania. — Bo na pewno nie chodzi tutaj o ryzyko wojny. Dobrze wiecie, że nie ma bezpieczniejszego miejsca, niż Hogwart.
                
— Masz rację, nie chodzi o wojnę – potwierdził Tom. Ale jak nie o wojnę, to o co?  zastanawiała się Nika.
                
— Więc dlaczego chcecie, by Nika wróciła do domu?
                
— Ty, Severusie, powinieneś wiedzieć o tym najlepiej. – Obruszyła się Stella.
                
— Owszem. Ale wasza córka raczej nie wie. – Spojrzał na oboje pogardliwym wzrokiem, poczym przeniósł spojrzenie na młodą Krukonkę. W głębi jego ciemnych oczu dostrzegła jakby współczucie. Jednak nie mogła się upewnić, bo Severus od razu odwrócił twarz. I wtedy zaczęła się dokładniej zastanawiać, czego właściwie dotyczy ta rozmowa. Nic z niej nie rozumiała. Odnosiła wrażenie, jakby wszyscy wokół znali prawdę, a z nią bawią się w kotka i myszkę.
                
Lecz nie tylko ona nie znała powodu tego spotkania. Również profesor Flitwick głowił się, dlaczego dyrektor wezwał go do swojego gabinetu. Próbował coś wywnioskować z rozmowy, ale nic nie rozumiał. Potem szukał jakiegoś wsparcia w Dumbledorze, ale ten zdawał się w ogóle nie uczestniczyć w spotkaniu. Przewracał w dłoniach jakiś dziwny przedmiot, jakiego Filus nigdy nie widział na oczy. Dyrektor był tak zaabsorbowany swoim zajęciem, że nawet nie słyszał pogardliwych chrząknięć Fineasa Blacka.
                
— To może ktoś mi w końcu powie o co chodzi? – Nika wstała z fotela i podparła się pod boki. Severus widząc ją w takiej pozycji, uśmiechnął się w duchu. Mała Stella pomyślał.
                
— Córeczko, po prostu wróć z nami do domu – Tom ostatkiem siły perswazji spróbował przekonać Nikę do powrotu. Ale wcale nie liczył na to, żeby się zgodziła. Nawet tego nie chciał. W obecnej sytuacji, wolałby żeby pozostała w Hogwarcie. To Stella się uparła. I zapewne zrobi wszystko, aby ściągnąć córkę do Pershore. Jednak jeśli przekroczy granicę, Tom stanie po stronie Niki.
                
— Nie mogę. Nie chcę. – Nika kręciła przecząco głową i ostrożnie cofała się w stronę wyjścia. W najgorszym wypadku po prostu stąd ucieknie.
                
— To dla twojego dobra, córeczko – Stella wiedziała, że Nika pójdzie tylko po dobroci, dlatego na razie powstrzymywała się od ostrzejszych słów. Nie chciała jej przestraszyć. Ale była świadoma, że jeśli Nika nie pozostawi jej innego wyboru…
                
— Stello, czy naprawdę uważasz, że lepiej będzie, jeśli odetniecie Nice kontakt ze światem? – Severus nie wiedział, dlaczego broni stanowiska Niki. Wcale mu nie zależało na losie tej dziewczyny. Może robił to dla siebie?
                
— Nie zabronimy jej utrzymywania kontaktu z przyjaciółmi. Ale nie tutaj, nie w Hogwarcie. Dyrektorze! – Teraz i Stella zdenerwowała się ignoranckim zachowaniem Dumbledore’a.
                
— Dobrze wiesz, Stello, co o tym myślę. – Wszystkie oczy zwróciły się w stronę białowłosego czarodzieja. Nikt nie spodziewał się, że jakoś zareaguje. Był tak pochłonięty oglądaniem kanciastego przedmiotu, że niewiarygodnym było, aby dodatkowo skupiał uwagę na ich rozmowie. – W Hogwarcie będzie bezpieczna.
                
— A on? – posłała wrogie spojrzenie w stronę Seveusa. Nika nie wiedziała, że tak radykalnie można zmienić swoje nastawienie do drugiego człowieka. Jeszcze w czasie ostatnich świąt, Stella tak przyjaźnie odnosiła się do szwagra. Nic nie wskazywało na to, by udawała.
                
— W życiu bym nie pomyślał, że będziemy grać w przeciwnych drużynach – profesor Snape odwrócił się wymownie od żony brata i skrył się w cieniu w drugim końcu gabinetu.
                
— Mam pełne zaufanie do Severusa – zakomunikował Dumbledore stanowczym tonem. – I nie ma powodów, żebyś ty nie miała, Stello. – Nika nigdy wcześniej nie słyszała tak srogiego głosu w ustach dyrektora. Ale być może za mało go jeszcze znała.
                
— Tom – Stella szukała jakiegoś wsparcia w mężu.
                
— Stello… — Nie potrafił dłużej nalegać na powrót córki.
                
Czarnowłosa kobieta o nienagannej sylwetce podniosła się z sofy. Wygładziła spódnicę i skłoniwszy się dyrektorowi i Flitwickowi weszła do kominka. Zniknęła w zielonych płomieniach. Tom również wstał. Uścisnął dłoń Dumbledore’a, ukłonił się wychowawcy córki i podszedł do Severusa.
                
— Opiekuj się nią, bracie – poczym również zniknął w dyrektorskim kominku.
                
Nika była totalnie oszołomiona. Co się tak właściwie stało? Dlaczego nikt jej nic nie wyjaśnił?
                
— No – Dumbledore odchrząknął – chyba możecie wracać do swoich zajęć – uśmiechnął się.

***

— Wiesz co się teraz stanie? – Stella wyrzuciła te słowa w stronę męża z wyrzutem. Była wściekła, że tak stchórzył. Znowu. Czy on jest w stanie zrobić coś do końca za wyjątkiem swoich parszywych eliksirów?
                
Kobieta przywołała skrzata domowego i ze złością rzuciła w jego stronę swój płaszcz. Jeszcze nigdy nie była tak wybita z równowagi. Zawsze trzymała emocje na wodzy. Gdyby nie wyszła w odpowiedniej porze z gabinetu Dumbledore’a, wybuchłaby tam. A na to nie mogła sobie pozwolić. Dlatego teraz wyżywa się na mężu i biednym Ścierku.
                
— Nie mogliśmy jej stamtąd zabrać. Ona się uczy. Póki jest możliwość nauki, niech z niej korzysta. Niewiadomo co będzie jutro. – Tom nie zamierzał poddawać się bez walki. Co jak co, ale tym razem nie stchórzył i zamierzał to udowodnić żonie.
                
— Będzie miała koszmary. Kto jej pomoże się z tym uporać? Musimy ją pilnować – załamana opadła na sofę przed kominkiem. Ściągnęła uciskające stopy buty i wyłożyła nogi na stolik. Tom jeszcze nigdy nie widział żony w takim stanie. Zupełnie straciła nad sobą kontrolę. Może i silne emocje powoli opadały, ale Stella nadal nie była sobą.
                
— Sądzę, że już ma koszmary. – Odparł zafrapowany Tom. – Martwi mnie, że nic nam o tym nie powiedziała, tylko zgłosiła się do Severusa.
                
— No właśnie. Do niego!
                
— Pomoże jej. I może przy okazji stanie się bardziej ludzki. – Tom o tym marzył. Odkąd Severus stracił swoją ukochaną, stał się innym człowiekiem. Właściwie przemienił się w jakiś kamienny posąg. Nic już się dla niego nie liczyło. A brat, z którym zawsze miał tak dobry kontakt, w jednej chwili zamienił się w największego wroga. Tom tego nigdy nie zrozumiał. Ale pragnął, by na powrót Severus przyjął ludzką twarz, a nie ukrywał się pod maską obojętności.
                
— Pomoże jej? On jej zaszkodzi.
                
— Zawsze go lubiłaś, dlaczego więc teraz tak się boisz?
                
— Bo chodzi o moją córkę, Tom, teraz chodzi o Nikę – Stella spojrzała na męża smutnym wzrokiem. Ten od razu się do niej zbliżył i ją przytulił. Ale ta chwila czułości nic nie znaczyła w ich małżeńskim życiu. Był to uścisk zimny, pozbawiony uczuć. Oboje się w tym momencie oszukiwali, że jeszcze coś ich łączy.
                
Czarnowłosa piękność się rozpłakała. Mąż udawał, że nie dostrzega tych łez. Ale zastanawiał się, dlaczego jego żona płacze. Czy dlatego, że martwi się o ich córkę, czy przez ich rozpadające się powoli małżeństwo? Nie chciał wiedzieć. Pocałował ją w skroń i bez słowa wyszedł z pokoju. Znowu zamknął się w swojej pracowni. Tylko tam mógł spokojnie zająć się własnymi sprawami i myślami. Było to jego miejsce ucieczki. Gdzie mógł na chwilę zapomnieć o tych wszystkich problemach i poświęcić się temu, co naprawdę sprawiało mu przyjemność, czyli tworzeniu nowych mieszanek.  

***
               
Kiedy Severus wraz z Niką wrócili do sali w lochach, w klasie panował niesamowity chaos. Stoliki były poprzewracane. Może nawet niektóre miały połamane nogi. Po mokrej podłodze walały się rozbite kociołki. W powietrzu unosiły się kartki z podręczników. Uczniowie biegali, albo raczej kluczyli między zwalonymi gratami. Wywrzaskiwali formułki jakichś zaklęć rzucanych w siebie nawzajem. Tylko Harry z Draconem dyndali do góry nogami pod sufitem siłując się na ręce. Do tego ten zapach spalenizny. Nika aż skrzywiła nos.

Pierwszą osobą, która zauważyła powrót nauczyciela była Lavena. Natychmiast podbiegła do profesora i gorączkowo zaczęła wyjaśniać. Ale Snape nie zamierzał jej słuchać. Zostawiając zesztywniałą Nikę i rozgadaną Laveną przy wejściu, sam przeszedł na przód zdemolowanej klasy.
                
— Co się tutaj dzieje – zapytał donośnym i pełnym złości głosem. Wszystkie twarze zamarły. Różdżki gruchnęły o posadzkę. Nawet lewitujący chłopcy zaprzestali walki. Uczniowie pragnęli w tym momencie tylko jednego – zniknąć. Severus jednym machnięciem, ściągnął walczących na ziemię. Upadli brzuchami do dołu. Oboje cicho jęknęli. – Czy ktoś mi wyjaśni, co tutaj się stało?
                
— Przeszło tornado – zaśmiał się pod nosem Blaise Zabini, który miał ogromnego sińca pod okiem. Jednak na jego nieszczęście profesor dosłyszał te słowa i odjął Slytherinowi 10 punktów. Nikt więcej nie odważył już się odezwać. Nawet początkowo skora do wyjaśnień Lavena zamarła.
                
— Nie potraficie nawet przez 15 minut usiedzieć na tyłkach – Severus był naprawdę wściekły. Nika miała wrażenie, jakby powoli tracił nad sobą panowanie, co było do niego zupełnie nie podobne. To spotkanie u Dumbledore wyprowadziło go z równowagi. Nie zdążył się jeszcze otrząsnąć, a tu taki bałagan. Jak nigdy pragnął krzyczeć. – Czy ktoś wam pozwolił ruszać się z miejsc? Minus 150 punktów dla każdego domu. I oczywiście szlaban dla wszystkich tutaj zgromadzonych – powoli opanowywał swoje zdenerwowanie, a jego ton przechodził w coraz bardziej oschły i bez emocji. – Posprzątacie mi ten bałagan dzisiaj po kolacji. Bez różdżek! A teraz wynocha. – A kiedy nikt się nie ruszył, dodał gorejącym od złości głosem – zjeżdżajcie!

***

Wasza Królewska Mość,
Rada prężnie działa. Wszystkie Związki zostały ponownie powołane. Służymy pełną gotowością.
Niedawno otrzymaliśmy niepokojące wiadomości z Ministerstwa Magii. Urząd jest podzielony. Wśród ministrów odnalazła się grupa zwolenników wojny. Nie ujawniają się na razie. Działają w konspiracji. Jednak w końcu będą chcieli przejąć Ministerstwo. Albo sami się odważą, albo Kapituła posłuży się Imperiusem. Dlatego czekamy na rozkaz.
Z pokłonami
Rada Srebrnych

                                                ***

Rozdział pojawił się zgodnie z planem. Jestem z siebie dumna. Mógł być trochę dłuższy, ale tym razem dużo się dzieje, więc nie powinniście mi mieć niczego za złe.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i czekam na Wasze opinie. 

7 komentarzy:

  1. To pierwszy rozdział, który czytam na Twoim blogu, ale muszę stwierdzić, że jest niesamowity! :) Twoja interpretacja jest zaskakująco dobra, więcej nie muszę się chyba wypowiadać :) A w wolnym czasie zapraszam do siebie.
    undertheveilofinnocence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zapraszam do przeczytania całości opowiadania ;)

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się twoje opowiadania. Rzadko spotyka się odstęp od kanonu w czasach kiedy Harry chodził do Hogwartu...
    Rozdział jak zwykle świetny. Troszkę zdziwiła mnie wizyta rodziców Niki, no ale martwią się o swoją córkę... Niepokoi mnie zmiana w ich małżeństwie, no ale nie wszystko w życiu kończy się happy endem. Jestem ciekawa dalszych rozdziałów, więc czekam na kontynuację.
    Pozdrawiam,
    Absailer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak przyjemnie czyta się takie komentarze :)
      Odstęp od kanonu jest, bo po prostu muszę to wszystko jakoś dopasować do mojej wizji. Może błędem było, że akcję umiejscowiłam akurat w czasach Trio, ale za późno na zmiany. Poza tym podoba mi się jak jest.
      Ja sama byłabym szczęśliwsza, gdyby jednak wszystko było dobrze w tym małżeństwie, ale nie chcę, by opowiadanie było zbyt słodkie. Życie nie jest idealne i to jest jego zaleta. Dlaczego więc opowiadanie miało być utopią, skoro niedoskonałości są takie piękne?
      Również serdecznie pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. hejka! to ja Romilda. kurczę, wszytsko ok? dawno cię nie było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas tutaj jestem, tylko schowana za stosem książek. A przedtem jakoś weny nie było. Wkurzam się sama na siebie za ten przestój. Ale nie wiem, jak znowu ruszyć...

      Usuń
  4. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.