14 sierpnia 2014

Rozdział XXVIII - Księga została otwarta

Było już dobrze po północy, kiedy Tom postanowił się położyć. Założył granatową piżamę, którą sprezentowała mu żona na święta. Okulary przeczyścił ściereczką z mikrofazy i odłożył je do bordowego futerału. Co jak co, ale porządek musi być. Wsunął się pod pierzynę. Zamknął oczy. Ale sen nie nadchodził. Cały czas myślał o Stelli. Martwił się o nią. Dlaczego jeszcze nie wróciła? Czy coś jej się stało? Amulet nie drżał. Czyli żyje. Tylko gdzie się podziewa?

Przewrócił się na prawy bok. Wzrok zatopił w kotarze zasłaniającej widok na świat. I nagle usłyszał jakiś szelest. Zerwał się. Narzucił na siebie szlafrok i zeszedł do salonu. Stella stała przed kominkiem. Otrzepywała biały kurz ze swojej szaty wierzchniej. Nawet nie wyczuła jego obecności, dopóki nie odchrząknął.
                
— Tom? – Nieśpiesznie się odwróciła i zmierzyła go zaskoczonym wzrokiem.
               
 — A kogo się spodziewałaś? – Nie mógł się doczekać, kiedy wróci. Bał się o nią. Ale teraz, gdy stała tak przed nim, był wściekły, że nie przeprosiła go chociaż za późny powrót.
                
— Jestem po prostu zaskoczona, że jeszcze nie śpisz.
                
— Jak mógłbym spać w takiej sytuacji? – Był oburzony. Zupełnie nie rozumiał zachowania żony. Jak mogła być tak spokojna i jednocześnie lekkomyślna? Bowiem powrót do domu o takiej porze, w takich czasach… A gdyby coś jej się stało? Czy ona tego nie rozumie?
                
Zaczęli się kłócić. Nika tylko wyjechała z domu, a oni zaczynają wyżywać się na sobie nawzajem. Już nawet nie próbują rozmawiać inaczej. Wciąż nasilający się stres nie pozwala im panować nad emocjami. Muszą je gdzieś wyładować. Stale na siebie krzyczą. Nie potrafią już spokojnie porozmawiać.
                
Tom czuł, że Stella się zmieniła. Nie była już tą samą kobietą, jaką poślubił. Nie darzyła go już taką czułością jak na początku ich małżeństwa. Przejmuje się tylko sobą i pieniędzmi. Ma gdzieś małżeńskie obowiązki.  Nie zwraca uwagi na potrzeby męża. Oddalili się od siebie. Sprzeczają się o byle gówno. A ona wygrywa wszystkie bitwy. On zawsze jej ulega. Jak tchórz. Wyciąga dłoń na kilkuminutową zgodę. Potem wkurza się sam na siebie. Przecież to on powinien mieć władzę. Jest mężczyzną. Tylko, że Stella stale spycha go w kąt. Rządzi nim.
                
Jednak tym razem było inaczej. To Tom przejął pałeczkę. Miał dość sił, by tym razem się przeciwstawić. Chciał wykrzyczeć wszystko, co o niej myślał. Egoistka, snobka, pracoholiczka… Lecz wtedy ujrzał Nikę. Pojawiła się przed jego oczami niczym zjawa. Bo i faktycznie to była zjawa. Dobrze wiedział, że córka jest teraz w Hogwarcie. Ale ta wizja miała mu uświadomić, że w tej chwili najważniejsza jest Nika. Cokolwiek by się nie działo, ona zawsze powinna być na pierwszym miejscu. Dlatego i ta kłótnia ostatecznie zakończyła się tak, jak każda poprzednia.

Nastała cisza. Stella już wiedziała, że Tom zaraz wyciągnie dłoń na zgodę. Nie mogło być inaczej. Choć przez moment miała wrażenie, jakby tym razem to ona miała przegrać. A jednak, nawet sprzeczki w tym domu stały się monotonne. Zawsze tak samo. Irytowała ją to. Z resztą co ją teraz nie irytowało?

— Przepraszam, Stello – udawana skrucha w głosie Toma nigdy nie przekonywała Stelli, ale co innego miał zrobić? Tym razem nie potrafił jej przeprosić naprawdę, z głębi serca. A musiał. Robił to dla córki.

— Ale dlaczego? Dlaczego to znowu TY przepraszasz? – Nie potrafiła zrozumieć. Wiedziała, że gdyby chciał, to on mógł być dzisiaj górą.

— Nika.

— Co z nią? Czy coś jej się stało?

— Severus. – Tom mówił zagadkami. Specjalnie. Żeby jeszcze chwilę potrzymać żonę w niepewności. Wściekał się, że ponownie musiał ulec. Następnym razem…

— Co on jej zrobił? Drań! – Zaczęła krążyć po salonie. Nigdy nie przepadała za bratem męża. Stwarzała jedynie pozory. A teraz planowała, jakby tu się na nim zemścić, mimo że nie wiedziała, co tak właściwie się wydarzyło. Ale każdy powód był dobry, by jakoś upokorzyć Severusa.

— Uspokój się, Stello. Severus nic jej nie zrobił. Nasza córka ma się dobrze. Ale…

— Ale co? Mówże! – Była bardzo niecierpliwa. Niegdyś właśnie ta cecha pociągała Toma, lecz teraz niecierpliwość żony stała się wadą. Nic jej nie można powiedzieć, bo od razu się denerwuje. Tylko przy ludziach udaje opanowaną.

— Nie rozmawiałem ani z Niką, ani z Severusem. Mówię ci tylko, co wyczułem. Księga została otwarta.

***
                                                                                                    
Tej nocy Nika nie spała zbyt dobrze. Wszystko wokoło ją drażniło. Choćby najcichszy szum wiatru za oknem był uciążliwy. Jak nie koszmary, to w ogóle nie mogła spać. Męczyło ją to niezmiernie. Ale cieszyła się, że stryjek zamierzał jej pomóc.
                
Wygramoliła się z łóżka. Nie było sensu dalej w nim leżeć, albo się wiercić. Uznała, że najlepszy w tym momencie będzie spacer. Wyciągnęła z szafy ciepły sweter i pośpiesznie narzuciła go na ramiona, bo właśnie przeszedł ją zimny dreszcz. Wsunęła bose stopy w kapcie i na paluszkach wymknęła się z dormitorium.
                
Jeszcze nigdy nie widziała pokoju wspólnego w takim stanie. Wszystko było ładnie poukładane. Na podłodze żadnych książek. Na stolikach czysto. Brak zmiętych pergaminów, pustych kałamarzy. Porządek idealny. Poza tym w pomieszczeniu było cicho. Żywej duszy na horyzoncie. Uśmiechnęła się do siebie. Tego było jej trzeba. Pustej przestrzeni, gdzie będzie mogła zatopić się w myślach bez ryzyka, że ktoś je odczyta.
                
Opadła na fotel przed kominkiem. Wzrok zatopiła w gasnącym ogniu. Trwała tak przez dłuższy czas całkowicie odprężając ducha i ciało. Może nawet prawie by zasnęła, gdyby nie cichy szept:
                
— Nika?
                
Ostrożnie odwróciła głowę w stronę wejścia. W kamiennym portalu stał Aidan. Nie spodziewała się nikogo o tej porze. A tym bardziej nie jego. Wzrok ponownie skierowała na ogień, a w głowie poszukiwała jakiejś dobrej wymówki, by tylko go zniechęcić do rozmowy.
                
Chłopak podszedł powoli do kominka. Chwilę wpatrywał się w żarzące polana, a potem opadł na fotel. Nic nie mówił, by nie spłoszyć dziewczyny. Wiedział, że nie jest zadowolona z jego obecności. On też nie chciał jej spotkać w tym momencie. Ale widząc ją taką zamyśloną, zrobiło mu się jej żal. Wyczuwał, iż coś się dzieje, a ona nie ma z kim o tym porozmawiać. Dlaczego nie miałaby się zwierzyć jemu? Chciałby jej pomóc. Czuł, że ta dziewczyna ma w sobie coś wyjątkowego. Była inna. Nietypowa. Niezwykła. To, że nie ulegała jego urokowi, odkrył już dawno. Ale kryła w sobie coś jeszcze. Intrygowała go jej osoba.
                
Palenisko dawało coraz mniej światła. Jednak żadne z nich nie wpadło na pomysł, żeby wyciągnąć różdżkę i choć trochę oświetlić ciemniejące pomieszczenie. W mroku oboje czuli się tak, jakby byli sami, ale jednocześnie nie odczuwali tej samotności. Byli spokojni. Nika nie bała się. Mogłaby nawet zasnąć. Aidan czuł się swobodnie. Mógł spojrzeć przed siebie i niczego nie udawać. Pozwolić swojej duszy wyjść na wierzch.
                
— Dlaczego nie śpisz? – W końcu czarnowłosa przerwała ciszę.
                
— Pewnie bym już spał, gdybym nie spotkał tutaj ciebie – odpowiedział przypominając sobie swoją nocną wędrówkę po zamku. To był jego rytuał. Kiedy koledzy kładli się spać, on nic nie mówiąc, wychodził z dormitorium i włóczył się godzinami po pustych korytarzach. Wracał dopiero, gdy miał pewność, że wszyscy już śpią, a skrzaty domowe zdążyły posprzątać w pokoju wspólnym. Nie lubił nocy. Nie potrzebował snu. Nie odczuwał zmęczenia. Dlatego łaził odkrywając za każdym razem coś nowego w Hogwarcie i poszukiwał tymczasem chęci na sen. – A ty? Bezsenność znów dała się we znaki?
                
— Yhm… — Krukonka tylko przytaknęła. Ale on wiedział, że problem leżał gdzieś indziej.
                
— Nie chcesz mówić, to nie mów, ale… — Nie dokończył, bo ona jak zwykle starała się wyprzedzać go o krok. Na wszystko miała gotowe riposty. Jak ona to robiła?
               
 — Jak będę potrzebować pomocy, to mam do kogo się zwrócić. Mam przyjaciół.
                
— Ja też jestem twoim przyjacielem.

~~*~~

„Weszłam do eleganckiego pomieszczenia. Była to bogato przystrojona jadalnia. Po środku ustawiono okrągły dębowy stół, wokół którego stały rzeźbione krzesła. Z kasetonowego sufitu zwieszał się kryształowy żyrandol. Do niego dopasowano kandelabry zajmujące powierzchnie dwóch komód. Świece płonęły mdłym blaskiem. W rogu stała witryna, z której spoglądała porcelanowa zastawa. W zestawieniu z kwiecistymi kotarami, które częściowo przysłaniały okno wychodzące na ogród, nadawały pomieszczeniu przyjaznego charakteru.
                
Usiadłam do stołu, gdzie czekała na mnie porcja placka jagodowego i gorzka herbata. Skubnęłam kęs ciasta, kiedy do jadalni ktoś wszedł. Postawny mężczyzna zajął miejsce naprzeciwko mnie. Za chwilę gosposia i jemu przyniosła podwieczorek.
               
Przyglądał mi się badawczo. Nie lubiłam tego. Czułam się wówczas nieswojo. Czasami się go bałam. I wiem, że on wyczuwał mój strach, bo zaraz na jego twarzy pojawiał się przyjazny uśmiech.
                
— Dzisiejszy wieczór będzie bardzo ważny – oznajmił jakby od niechcenia, ale z głębi płynęła powaga.
                
— Czemu? – zapytałam upijając ostrożnie kolejny łyk tej niedobrej herbaty.
                
— Dlaczego – od razu mnie poprawił. Dziwię się, że jeszcze mu się to nie znudziło. Od pewnego czasu z premedytacją używam słowa czemu. Wiem, że go nie znosi. Jednak jest bardzo cierpliwy. I taki opanowany. – Kogoś ci dzisiaj przedstawię. Kogoś, kto z nami mieszka.
                
— To tutaj ktoś jeszcze mieszka, kogo nie znam?
                
— Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o tym miejscu.
                
— Czemu w ogóle mnie tu przyprowadziłeś?
                
— Dlaczego. Ponieważ jesteś częścią tego miejsca.
                
— Zawsze mówisz tak samo, a ja nie rozumiem.

— Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, zrozumiesz.

Paul, bo tak miał na imię blond włosy mężczyzna, wstał od stołu i wyszedł z jadalni. Zostałam sama z filiżanką, z której w ogóle nie ubywało herbaty. Lucrecia specjalnie zaczarowała filiżankę, by stale się napełniała. Nie przepadała za mną specjalnie. Najchętniej by się mnie pozbyła. Ale nie może. Dlatego robi wszystko, by uprzykrzyć mi tutaj pobyt. Wredna baba."

~~*~~

Słońce zaczęło wschodzić ponad horyzont, a Nika zasnęła tylko na chwilę. A i wtedy nie odpoczywała, bo przeżywała kolejną wizję. Ta noc nie należała do najłatwiejszych. Dziewczyna była zmęczona, a w ogóle nie miała ochoty na sen. Dalej nie było już sensu leżeć w łóżku. Przeczesała dłonią włosy i wygramoliła się spod koca. Objęła wzrokiem całe dormitorium. Nic się nie zmieniło przez wakacje za wyjątkiem zniknięcia jednego łóżka. Dziewczyny teraz w czwórkę dzieliły sypialnię, ponieważ Padma i jej siostra nie wróciły do Hogwartu. Razem z rodzicami wyjechały z Wysp z myślą, że w innym miejscu będzie łatwiej. Ale wszyscy wiedzieli, że sytuacja będzie się tylko pogarszać, a czarnoksiężnicy ogarną swoimi wpływami najpierw Europę, a potem resztę świata. O ile już tego nie zrobili. Chyba, że ktoś im się przeciwstawi.  
                
Czarnowłosa dokonała porannej toalety i spakowała wszystkie podręczniki potrzebne na ten dzień do nowiutkiej torby. A potem zagłębiła się w lekturę. Nie chciała samotnie schodzić na śniadanie, ale nie miała też sumienia budzić współlokatorek. Wolała spokojnie poczekać, czytając biografię Magenty Comstock.
                
— Nika? Nie śpisz już? – zapytała zaspanym głosem Lisa, tym samym wywołując u Niki przyspieszone bicie serca. Dziewczyna na chwilę zupełnie zapomniała o świecie.
               
— Nie, czekam aż się obudzicie, żebyśmy mogły razem pójść na śniadanie.
                
— Co się dzieje? – spod pierzyny wygramoliła się Amanda. – Nie możecie trochę ciszej rozmawiać? Chciałabym spać. – Jak zawsze zimna jak lód.
                
— Tak się składa, że czas wstawać – Nika nie darzyła sympatią Amandy. Ta dziewczyna zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy. Chciała być ciągle w centrum uwagi. Znalazła się księżniczka. Panna Ollivander zamruczała coś pod nosem i wyszła do łazienki.
                
— A myślałam, że staniesz się milsza po wakacjach – Lavena spojrzała na czarnowłosą zawiedzionym wzrokiem i zabrała się za ścielenie swojego łóżka.
                
— Dla niej nigdy. Wydaje jej się, że cały świat jest na jej usługi.
                
— Przy bliższym poznaniu – zaczęła Lisa, ale już nie dokończyła, ponieważ lodowaty wzrok Niki mówił sam za siebie. Nie chciała tego słuchać. Czasami była taka jak Amanda. Wydawało jej się, że to ona rządzi, a inni powinny jej słuchać. Ale nie potrafiła tego przed sobą przyznać. I może dlatego tak często kłóciła się ze swoimi koleżankami. Nie umiała się z nimi dogadać, bo wygadywała im takie wady, jakie sama posiadała. A one nie zamierzały utrzymywać jej w przekonaniu, że jest idealna. Bo nigdy taka nie była. Tylko, że tak trudno jej było to zrozumieć. Tak bardzo nienawidziła siebie za te wszystkie wady, że po prostu udawała, jakby wcale ich nie było. Sama przed sobą grała idealną pannę Snape. Bo tak łatwiej.
                
Z nadąsanymi minami zeszły we czwórkę do wielkiej sali. Po szybkim śniadaniu udały się po salę historii magii, potem zaklęcia i wreszcie eliksiry. Ulubiony przedmiot Niki. Choć większość uczniów nie znosiła tej lekcji, głównie ze względu na oziębłego Severusa Snape’a, Nika od dziecka interesowała się wszystkim, co związane z magicznymi esencjami. Może to za sprawą zawodu jej ojca. A może po prostu odkryła niezwykłość sztuki ważenia mikstur. 
                
Uczniowie wyciągnęli na stoliki swoje podręczniki. Nauczyciel napisał na tablicy temat i numer strony z przepisem na eliksir, który mieli dzisiaj uwarzyć. Eliksir rozdymający. Nika bez otwierania podręcznika, przygotowała wszystkie potrzebne składniki. Wiele razy ćwiczyła ten eliksir z ojcem. Przerobili chyba wszystkie mikstury, jakie trzeba znać przystępując do SUMów. Dziewczyna nie miała więc najmniejszych problemów na zajęciach.
                
Wtem do klasy wtargnął jakiś niezdarny piątoklasista. Przeszedł przez całą salą aż pod katedrę nauczyciela. Wręczył mu jakiś pergamin i czym prędzej wyszedł. Wszystkie oczy były zwrócone ku Severusowi. Nika również przerwała pracę. Spojrzała na stryjka. Miała wrażenie, że i on skupił swój wzrok na niej. Patrzyli tak na siebie przez dłuższą chwilę, a potem zakomunikował:
    
— Panno Snape, proszę ze mną.


***
Witam wszystkich, którzy czasem tu zaglądają. Rozdział był zaplanowany na sobotę, ale ponieważ otrzymałam nowy szablon, jest dzisiaj. Jak Wam się podoba rozdział? A szata graficzna?
Pozdrawiam Was gorąco :)

6 komentarzy:

  1. Pierwszy raz i pierwsza!
    Chociaż czytałam wiele różnych historii o córce Snep'a ta naprawdę mi się podobała.
    Zwłaszcza ze całą historię pokazujesz zupełnie inaczej i z innej perspektywy.
    Można śledzić losy dziewczyny a także pozostałych bohaterów.
    Naprawdę kochana jestem pozytywnie nastawiona do całej historii;)
    pozdrawiam mocno.

    http://amara-ultionis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że wpadłaś.
      Od razu sprostuję, nie jest to historia o córce Severusa, a jego bratanicy :)
      Dziękuję za miły komentarz.

      Usuń
  2. Tekst idealnie pasuje do tego szablonu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek chciałam przeprosić za moją nieobecność, ale wszystko jest wyjaśnione w nowej notce na moim blogu.
    Rozdział jest świetny. Głębiej zastanawiam się nad Aidanem i jego rolą w tym opowiadaniu. Poza tym masz u mnie wielkiego plusa za Blackburna odtwarzającego jego role. Zastanawia mnie rozmowa Stelli i Toma. Jest bardzo tajemnicza i ciekawa. Co do szablonu jest przepiękny! Bardzo pasuje do tego opowiadania.
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział,
    Abs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że szablon się podoba.
      Początkowo Aidan miał być jedynie dodatkiem ubarwiającym opowiadanie, ale z czasem pojawiły się nowe pomysły, co do jego osoby. Ale to jeszcze nie czas, by ujawniać tę jego rolę.
      Rozmowa Stelli i Toma powinna się wyjaśnić w najbliższych rozdziałach, może już w kolejnym ;)

      Usuń
  4. Nominuję Cię do The Versatile Blogger Award :)
    Więcej informacji na moim blogu http://story-of-silent-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.